Witam serdecznie wszystkich. Jest to mój pierwszy post na tym forum, ale myslę, że nie ostatni. Przeglądając forum i Wasze ogrody bardzo mi się tu spodobało
Chciałam się poradzić odnośnie mojego nieszczęsnego trawnika. Miesiąc temu sialiśmy trawę, ale jako że jesteśmy kompletnymi ogrodniczymi laikami, chyba nie bardzo nam wyszło. Wiem już na pewno, że lipiec nie jest za dobrym miesiącem do zakładania trawnika. Wieczorem w dniu wysiewu przyszła gwałtowna burza i niestety wypłukało część nasion. Efekt –placki zielonej i zbyt gęsto nasianej trawy i ogromna ilość łysych placków. W łyse miejsca staram się dosiewać i część wygląda już powiedzmy, że w miarę jako tako, natomiast część to dalej gołe placki.
Do tego ziemia nie jest zbyt dobrej jakości, piaszczysta. Żałuję, że nie dowieźliśmy przez sianiem bardziej żyznej. Kolejny błąd; nie zadbaliśmy o odpowiednie odchwaszczenie. Co prawda korzenie chwastów wieloletnich staraliśmy się w miarę możliwości wybrać, ale w ziemi było jednak dużo nasion i młode chwasty wzeszły razem z trawą w gigantycznej ilości. Od miesiąca dłubię i staram się je ręcznie powybierać, choć to trochę walka z wiatrakami, ale mam wrażenie że chwasty zagłuszają trawę i może dlatego ona tak słabo rośnie? Albo ziemia jest totalnie jałowa w tych miejscach? Z chwastów głównie rośnie coś takiego:
Myślałam początkowo, że to młody perz, ale gdy się rozrasta to zaczyna się płożyć, więc chyba coś innego. Czytałam na wątku o chwastnicy, czy to jest chwastnica?
Dodatkowo trawa na mniej więcej jednej/trzeciej trawnika wygląda w miarę ok., natomiast od jednego końca zaczyna zamierać. Ździebełka są nadal bardzo cienkie i wątłe, nie rozrasta się, nie rośnie za bardzo, natomiast zaczyna żółknąć i wysychać. Czy to jest może jakaś choroba trawnika czy po prostu brak składników odżywczych? Jeśli choroba grzybowa to mam to pryskać na grzyby? Ale w tym wypadku cały trawnik czy tylko te zainfekowane miejsca?
Wygląda to tak:
We wtorek (07.08) posypałam trawnik nawozem „Biopon – nawóz do zachwaszczonego trawnika”. Znów pech- wyłączyli prąd, a wodę mam na razie ze studni, pompa na prąd. Na szczęście w nocy była burza i nawóz się dobrze rozpuścił. Mam nadzieję, że to, że parę godzin przeleżał na trawniku nie zaszkodziło trawie.
Szczerze powiedziawszy jestem trochę załamana efektem końcowym. Proszę o radę co powinnam dalej zrobić żeby doprowadzić to moje trawnikowe nieszczęście to jakiegoś przyzwoitego stanu?
Czy jest to w ogóle możliwe, czy może lepiej dać sobie spokój i posiać trawę od początku? Trochę mi żal fragmentów, gdzie jakoś już wygląda.
Czy już powinniśmy ją kosić?