Witam wszystkich serdecznie.
Jestem baardzo poczatkujaca ogrodniczka. Przeczytalam mnostwo stron tego forum i artykulow. I zagoszcze tu na dluzej!
Domek wybudowany, czas na teren zewnetrzny i ogrod.
Po zasiegnieciu jak nam sie wydawalo wystarczajacej wiedzy, podjelismy probe zalozenia trawnika z siewu.
Ziemia piaszczysta, odczyn neutralny, nawiezlismy kompostu (ok 20cm). Poczekalismy grzecznie na chwasty, wyrwalismy co sie dalo. Nastepnie przekopalismy teren glebogryzarka, wysprzatalismy, wygrabilismy, wyrownalismy.
16.06. posialismy trawe recznie (Trawa Kipenkerl), zwalowalismy i przysypalismy cienka warstwa ziemi.
Wydaje mi sie, ze przygotowalismy wszystko jak nalezy.
Po 5 dniach bylo juz widac pierwsze kielkujace trawki.
Nie mamy systemu podlewania, od posiania podlewamy codziennie wieczorem. Tylko w ta sobote nie bylo podlewane, bo musielismy wyjechac (ale nie bylo upalu, temp. ok 18 stopni).
Zdjecie z 24.06.:
Zdjecie z piatku 29.06.:
Wczoraj przystapilam do akcji wyrywanie chwastow i odkrylam, ze mamy problem. Tawnik ma wiele "dziurawych miejsc", w ktorych widac ziemie i jakby wyschniete (?) lezace zdzbla.
Nasze podejrzenia:
-za malo podlewania?
-za duzo podlewania?
-choroba?
-przeniesiony przypadkowo na butach roundap (pryskalismy teren przed domem, nie bezposrednio przy wysianej trawie, trawa jeszcze nawet nie kielkowala).
Prosze o ocene i porade co robic?
Czekac jeszcze (od wysiania minelo dopiero 2 tygodnie), dosiewac, sypac nawoz, podlewac mniej, podlewac wiecej?
Tyle sie napracowalismy, a tu i tak cos nie tak...
(Prosze nie przygladac sie stojacemu na srodku biednemu palakowi. Ten biedny cis ucierpial przy powalaniu drzew i dajemy mu jeszcze szanse).