A ja Wam powiem, że to wszystko zależy od tego jakie chwasty macie. Bo ja np nawłoć, trzcinnik piaskowy, perz, podagrycznik i mietlicę, mam prawie w każdej rabacie już i nic nie dało, że nasadzone gęsto. Ja nogi do plewienia nie mam gdzie postawić, a te dziady potrafią wyrosnąć nawet w samym środku róży czy sadźca. Już same wiesiołki robią przecież zadarnienie ziemi na maxa, a te powyżej potrafią całkowicie je opanować i problem potem z wyrywaniem. Dziś walczyłam na jednej z rabat, roślin nie było widać tyle się chwastów nasiało.
Jedyne gdzie się chwasty bardzo nie pchają to liliowcowa i hostowo fiołkowa. Tam raczej chwasty nie mają szans bo światła pod liśćmi tych roślin brak, nie dociera do ziemi tak gęsto jest.
Ale na astrowej, która jest mega gęsta bo astry nasiały się wszędzie, jednak ażurowo światło dociera do ziemi i chwast rośnie jak szalony
Aga fiołki też sobie dobrze radzą w roli zadarniacza. Niestety jak próbowałam u siebie fiołki wprowadzić, to ślimakom bardzo posmakowały. Teraz dostałam jeszcze od Sylwii, a że ślimaków w tym roku zdecydowanie mniej, to szanse są, że się utrzymają.
Są dwie szkoły sadzenia. Obie jesteśmy zwolenniczkami tej "na gęsto". Tylko z drzewami i krzewami trzeba się pilnować. Ich przesdzanie nie jest już takie proste.
Sylwia niestety. U mnie astry też zarośnięte. W roli zapory przed chwastami hosty się sprawdzają, bodziszki, liliowce, pióropusznik, tojeść kropkowana i jeszcze zawilce japońskie.
Ale powój i perz wejdą wszędzie.
Tak na unaocznienie powyższych rozważań pokażę zdjęcie tego samego bodziszka równo rok temu i teraz. Rok temu jeszcze był luz. Teraz jednej hortensji już prawie nie widać.
Co roku zachwycam się piwonią Coral Sunset. W tym niestety ominęły mnie jej pierwsze kwiaty, ale i tak było co podziwiać.
Gosiu, w tamtym roku wprowadziłam białe fiołki, w tym toku mam mnóstwo siewek. Niedługo będę miała kilkadziesiąt małych doniczek od mojej mamy (od niej tez miałam białe) małych fioletowych „leśnych”. U niej klęska urodzaju . Mam nadzieję, że i te się u mnie zadomowią. Ślimaków chyba nie mam tych „gołych”, jest szansa, że nic ich nie zeżre .
Bodziszki chyba bardzo Cię lubią, roczny przyrost to dla mnie jakiś kosmos . Ostrogowce i piwonie piękne .
Przeczytałam Wasze rozważania o chwastach i myślę tak samo, że jest ich najmniej na liliowcowej i w bodziszku.
Gosiu, może do hortensji byłyby lepsze sadzonki bodziszka wspaniałego - po pierwsze że kwitnie maj/ czerwiec a hortensje dopiero budują krzew. A kiedy bodziszek przekwitnie ścinasz go i robisz miejsce hortensjom.
Kantabryjski zarasta wszystko w dużym tempie, jest najlepszy na duże połacie.
Tych odmian bodziszka jest dużo i trzeba wypróbować u siebie jak się zachowuje.
Mnie najbardziej zachwyca wspaniały i żałobny choć podobno jest ekspansywne.
Piwonie masz piękne, ja w tym roku nie doczekałam się kwiatów ale za to przygotowałam ziemię pod przyszłoroczny sezon.
Aga musimy sobie jakoś życie ułatwiać.
Ostrogowce podobają mi się, a że łatwo się sieją, to sądzę w nowych miejscach. Efekt jest jak przynajmniej kilka rośnie w kępie. Trzeba rozważnie wybierać im stanowisko, bo palowy korzeń nie ułatwia przesadzania. Jeszcze muszę gdzieś białe upolować.
Piwonie mają tylko tą wadę, że krótko kwitną.
Rośnie posadzony od strony zachodniej, cienia ma tylko tyle ile domek daje. Ale pod blokiem też posadziłam ostrogowca, w odległości ok 5 metrów od dwóch dużych klonów, tyle że spółdzielnia przycina im co jakiś czas konary, więc nie są jakoś bardzo rozłożyste. Tam też ładnie kwitną, a suszę znoszą lepiej niż jeżówki, które obok nich rosną. Tyle tylko, że wyciągają się w stronę światła.
Mama posadziła na skarpie, skierowanej na południe. Patelnia taka, że mało co tam daje radę, a one się sprawdzają.