Odpowiadam z opóźnieniem, ale ten tydzień miałam zajęty popołudniami.
Wacku dziękuję.
Aniu myślę, że każdy z nas lubi to, choć nie raz zmęczony jest. Potem efekty cieszą niezmiernie. Już zdążyłam zajrzeć do twojego ogrodu i poczytać, ale z telefonu, więc nic nie pisałam. Pada i pada mogłoby już przestać.
Dorotko na specjalne życzenie relacja była.

Maliny spod winogron są do przesadzenia. Rozumiem, że twoim zdaniem jakbym posadziła je na tym przekopanym kawałku między winogronami i porzeczkami, to jeszcze za blisko winogron by było. Właśnie mam z tym problem, bo chciałam w ogrodzeniu, jako ochrona przed sarnami, a gdzie indziej takiego miejsca nie mam. Sama nie jestem przekonana do tego na 100%.
W piątek byłam po pracy na działce, mokro jak nie wiem. I ślimaków tyle, że szok. Przez półtorej godziny zbierałam to dziadowstwo. Wszystko jeszcze młode, dopiero co wylęgłe, a pogoda im sprzyja.
W sobotę za to zawiozłam obiecane astry panu, który mi podarował tojeść kropkowaną. I co? Wróciłam wioząc pół worka karp pióropusznika strusiego, bo pan usuwał wcześniej koło oczka i leżała taka sterta do wywiezienia na kompost.
W końcu też wykosiłam trawę koło domku i od razu porządniej się zrobiło.

Oczywiście bez deszczu po południu się nie obyło. Tak mokro dawno nie było. Zdjęć niestety brak, bo kończyłam już o zmroku.
A w niedzielę była wyprawa do Wojsławic. Relacja w wątku spotkaniowym. Było bardzo przyjemnie poznać nowe osoby, zobaczyć te już znane i spędzić w tak miłym towarzystwie i okolicznościach przyrody cały dzień. Do domu wróciłam już w poniedziałek. Na pamiątkę ze spotkania przywiozłam kokoryczkę.
To według mnie najpiękniejszy rododendron. Na zdjęciu kolor trochę przekłamany w rzeczywistości jest taki bardziej czerwony.
Widok na rabatkę rododendronową. Jedną z wielu, ale nie robiłam prawie fotek ogólnych, bo tyle aparatów było w użyciu, a ja tylko telefon miałam.
Widok na kwitnące kaliny. Tomentosum i Wanatabe. Wanatabe mam, a Tomentosum jak spotkam będzie moja.
Tomentosum z bliska, z drugiej strony.