Ni piękny rysunek . No boska jesteś . Tak właśnie ma być. Tylko za laskiem brzozowym na końcówce stodoły będzie jeszcze jeden taras/wiata i placyk na ognisko. Od lewej: lasek, wiata, placyk. Pies dostaje eksmisję za dęby, za psem buda na ogrodowe pierdoły, sprzęt i takie tam. Czyli od prawej dęby, pies, domek jakiś.
Część podjazdowa II (ta na północ od domu) nie może zostać ogrodzona na wypadek gdyby musiała do nas wjechać koparka, spycharka, wóz strażacki, łódź podwodna tudzież prom kosmiczny Tylko nie wiem jak to się ma do świętego trawnika, na który obecnie nawet zbyt intensywnie patrzeć nie można . Trwają negocjacje.
Taras przy domu będzie tak jak narysowałaś tylko od tego wzdłuż całego domu, połowa od strony południowej szeroka a druga część o połowę węższa. Dzięki temu można będzie wygodnie wyjechać wózkiem na taras obecnie wejście do domu mam jakieś 20 cm powyżej gruntu. Taras/podest będzie zrobiony P aby nie było progu a na brakującej szerokości tarasu musimy zrobić podjazd dla wózka.
Nie czujesz tarasu... hmmm. No musi być bo chcę mieć możliwość spędzać letnie wieczory na zewnątrz i muszę być na tyle blisko domu aby w wypadku jakiegoś alarmu u śpiącego Trolla nie lecieć na złamanie karku przez pół ogrodu.
Strażacy nie wymagają opłat. Przynajmniej u mnie ale u mnie straż jest ochotnicza i składa się ze znajomych sąsiadów . M dostał listę zakupów. Jest na niej gaśnica, jakąś pianka i nie wiem co jeszcze. Może zestaw małego grillowicza . Może jakieś znaczenie ma też fakt, że mój wygląd budzi obecnie powszechną litość gdyż walczę z alergią i wyglądam jakbym już łeb do tego gniazda wsadziła .
Miejsce jest, jest. Duużoooo miejsca . A jeszcze jak te drzewka się lubią to super. Lepiej być nie może , :-*. Chociaż dziś widziałam piękny klon o czerwonych liściach.... .
A przegrody są fajne tylko nie wiem jeszcze czy chcę sobie tą przestrzeń zasłaniać. Wiecie... ja mieszkałam zawsze z widokiem na blok lub mur. A teraz jak patrzę przed siebie to nic mi widoku nie zasłania i na razie tak mi się podoba. Jeżeli już to tylko takie częściowe te przegrody. I jeżeli już to na pewno nie strzeżone bo nikt nie ma na to czasu. Jak są krzaczory poczochrańce to nawet jak się nie zdąży przyciąć to nie bije po oczach i jakoś wygląda a jak formalnie przycięty w kostkę to każda odstająca gałązka robi bajzel. Dlatego też żywopłot będzie z potargany z pęcherznicy . Myślałam żeby powsadzać miejscami jakieś krzaczory (może kaliny?) żeby nie było wrażenia placu.
Właścicielka nikogo nie ma dość i z chęcią czyta dobre rady. Np. przekonałyscie mnie do przeniesienia miejsca na ognisko i zrobienia tam drugiego tarasu . Obecnie bronię tarasu przy domu lasku i dębów. Chociaż jeżeli o te dęby chodzi pojawiło się ziarno wątpliwości. Na razie temat do powtórnego przemyślenia czy aby ja 100% nie znajdę lepszych czerwonych, szybko rosnących dużych drzew.
Jakieś krzaczory posadzę na pewno ale widoku na ogród całkiem nie zasłonę. Muszę widzieć przestrzeń.
I dlatego właścicielka skłania się coraz bardziej mu ogrodowi pod tytułem "będzie wiejsko, sielsko, anielsko i trochę w nieładzie aby nie musiała tych wszystkich kulek równać od linijki kilka razy w roku.
Ta decyzja nie jest moja. Powiem tak. Sąsiedzi są pewni, że zmieniliśmy wyznanie. M codziennie rano wychodzi przed dom, klęka i w pozycji modlących się do Allaha ogląda czy ździebełka są równe, czy mocno przez noc urosły, czy to co dosiał już kiełkuje i liczy ile ziarenek ptaki wyjadły. Nikomu nie pozwala dotykać kosiarki, chodzić po trawie. Codzienne chodzi z workiem i zbiera do niego kwiatki od mleczy Zawoja i gdzieś wywozi w sobą dał żeby nie dojrzały i się nie wysiały. Jak jednego wykopałam z korzeniem to mi się oberwało, że dziury robię i pół godziny nad tym siedział, uklepywał i mruczał jakieś zaklęcia pod nosem. Potem dopadła mnie alergia, więc jak widać skutecznie mi złorzeczył . Tak więc temat trawnika w tym sezonie uznajemy za zamknięty. Przez zimę nad tym popracuję .
Nie wiem co z nimi zrobią. Jak napisała Ewa chyba są w ziemi więc nie mam pojęcia jak je wyjmą. Może zaczadzą tą gaśnicą, ktòrą kazali kupić i wykopią. Nie mam pojęcia ale jak się dowiem to zdam relację.
Ja się akurat nie boję. Zachowuję ostrożność, nie podchodzę niepotrzebnie, staram się nie odrabiać i jak do tej pory nic mi nie zrobiły. Samodzielnie usuwamy osy. Jak na razie na szczęście również bez pogryzień. Przypadkowego odkopania gniazda nie zazdroszczę. Całe szczęście, że nie masz alergii .