macham wieczorowo
mój em potrafi zrobić jajecznicę i co pół roku trzeba przypominać co obiecał rok wcześniej wszystko zawsze niepotrzebne i dobre jest
prania nie robi ,trawy nie kosi .....i długo trzeba czekać na wszystko -dlatego wolę sama robić
ps. plany poczytane ..... masz dużo przestrzeni .....można szaleć z rabatami
Ooo, taras pod winogronem - to brzmi tak śródziemnomorsko
Jadłam kiedyś na takim obiad i było cudownie.
Pod warunkiem oczywiście, że będzie to dobrze zrobione i zadbane. U mnie rodzinie kiedyś też się taki taras zamarzył. Tylko że winogrona nie cięli i szybko zrobiło się chaszczowisko, a pergolę kupili taką marketową, z cienkich deszczółek, które szybko im spróchniały. I to już był zupełnie inny efekt niż w Grecji. Także niech eM pamięta: grube, porządne belki to podstawa. A potem cięcie.
Musi? Na wierzbach się nie znam, ale czy one nie potrzebują dużo wody? Jaką glebę masz u siebie?
Zaoraj, przekop z obornikiem i mączką. Jeśli będziesz obsadzać od razu - to czym? A jeśli nie - to przykryj kartonami, żeby Cię chwaty nie zarosły
Oooo, no właśnie dokładnie na środku tego trawnika brakuje takiego dużego drzewa, które wypełni dziurę pomiędzy wiśnią a przyszłymi brzozami.
A jak eM się martwi o trawnik, to uprzejmie informuję, że u mnie właśnie tam, gdzie cień od lip, jest najlepszy trawnik. Tam, gdzie jest cały czas cień od tui - mech, na patelni - suche placki, a tam, gdzie trawa ma trochę słońca, a trochę takiego świetlistego cienia - rośnie najlepiej
Moja droga, iglaków nie sadzi się dlatego, że są ładne (chyba że ktoś lubi). Sadzi się je dlatego, że na ich tle inne rośliny ładnie wyglądają.
Jeśli posadzisz przed tą ścianą drzewo, to i tak w okresie od października do kwietnia będziesz ją oglądała. To już chyba lepiej oglądać zieleń iglaka, niż tą ścianę?.
Wczoraj miałam napisać ale się obraziłam na ogródek, na rośliny, na wszystko. Najpierw zobaczyłam, że berberyskowi uschła gałązka (nadłamana została jak robili elewację), chwyciłam sekatorek, złapałam za gałązkę i... cała wiocha słyszała jak go wyzwałam. No nic, trzeba było rękawice ubrać. W myśl idei, że co nas nie zabije to nas wzmocni postanowiłam zrobić kolejną porcję gnojówki z pokrzywy. Tym razem już mądrzejsza w rękawicach ale pieskowi się przypomniało, że mnie bardzo kocha i musi mi właśnie teraz tę miłość okazać w związku z czym wpadłam paszczą w pokrzywy. Na koniec z fochem postanowiłam, że pie..., nie robię, idę się opalać i usiadłam dooopą w oset. Od wczoraj zużyłam całą tubkę fenistilu ale foch już minął i nie chcę wracać do bloku .
No nie noooo... beleczki będą jak trza to na bank, ale przycinanie pewnie dla mnie zostanie.
A no musi. Ja tez się nie znam. Sucho u nas jak na pustyni. Nic, pożyje rok dwa, zdechnie i posadzi się coś lepszego .
Chyba jarmużem, jest zimozielony i nie jest iglasty
U nas niestety pod wiśnia nie rośnie a tez ma "śwetlisty cień", więc trudno mi będzie użyć tego argumentu... Coś wymyślę. A może tam właśnie lipę upchnę? Syn chce bo mówi, że to takie fajne drzewo. Ostatnio nawet się zaangażował (czytaj nie zrzędził przez pół dnia) i przeszlifuje i pomaluje mi pergole od śmietnika to może niech ma coś na zachętę .
O kurczę! Po takich przeżyciach to faktycznie można się zrazić do natury
Lipa byłaby fantastyczna u Ciebie! Nie proponowałam, bo od razu napisałaś klony/dęby czerwone, ale świetnie by się u Ciebie wpasowała w "kontekst miejsca". Dużo lepiej niż ta wierzba. Chyba, żeby to była taka wierzba ogławiana corocznie - nie znoszę ich.
Trawnik przy samym pniu nie urośnie, trzeba zrobić takie kółko w darni o średnicy ok. 1m, a dalej już nie powinno być problemów.
To ja też oddam głos na lipę. Moje marzenie. Tylko nie mam odpowiedniego dla niej ogrodu
I przywitam się przy okazji. No i przyznam, że od początku z przyjemnością podczytuję