Lipa kojarzy mi się niestety, z takim lepkim czymś co z niej przez całe lato leci. Akurat przy parkingu mam lipy i z tego względu u siebie bym jej nie chciała mieć.
normalnie padłam ależ Ty masz dar pisania współczuję przeżyć pokrzywowo,ostowych ,ale przepraszam oplułam ze śmiechu monitor nie żebym się z Ciebie śmiała ,ale tak fajnie piszesz,że może ksiązki zacznij pisać
....święty trawnik kiedyś emowi się znudzi .....wtedy sam będzie Cię namawiał na rabaty .....
co do drzewa .....hmm daj takie jak Ci serce dyktuje
Ale przygody wesoło się czyta. Z tym trawnikiem to nie wiem czy się odmieni, mój eM dziś mówi, źe coś mało trawy mamy, a ja na to, że susza jest to trawa wolniej rośnie
Mi nie było do śmiechu. Dopiero rano mi przeszło jak spojrzałam w lustro i zobaczyłam, że już nie wyglądam jak Fredie Kruger .
Widzę, że lipa wygrywa w tym plebiscycie. Tylko nie wiem, którą wybrać. Muszę poczytać jeszcze o nich. Asiu a Ty, które masz?
A kysz mi z takimi pomysłami, a kysz
Na razie posadzę ten pięcioklapowy (i tak mi się sieje bo wkoło wszyscy mają) i będę ograniczać w miarę, jak się będzie zimozielony rozrastał. Hortensja pnąca podobno tylko pierwsze 2-3 lata stoi a potem to potwór. Tak piszą na Ogrodowisku ale czy tam się znają? .
Aniulo/Aniu witam serdecznie, byłam u Ciebie i muszę Ci powiedzieć, że pięknie Ci się widok z okien przez lata zmienił a wisteria... ehhh... no też kcem, też kcem .
Kto ma pszczoły ten miód, ja mam dzieci, więc mam... . Przepraszam, tak mi się od razu na myśl nasunęło . No chyba będzie ta lipa jednak, lubię jak mi drzewa bzyczą .
Wiesz... chyba z niego wyrosłam. Jeszcze w zeszłym roku chciałam bardzo ale w tym już nie. Jest jakiś taki... hmmm... za bardzo egzotyczny (?) jak dla mnie. Wydaje mi się, że nie będzie do niego pasowało tło z brzóz i ta ogromna wiśnia. Jakoś do gdakania kur i ryczenia krów lipa też bardziej mi pasuje bo jest taka bardziej wiejska. Poza tym przeczytałam wątek o tulipanowcach i Danusia pisała, że to jest kruche drzewo a u mnie wieje i wiać będzie bo mieszkam wśród pól i nie zamierzam się całkiem osłaniać. Przy szczelnej osłonie od wiatru latem po prostu się usmażymy. Czytałam, też, że tulipanowce czasem przemarzają. Lipie to chyba nie grozi. Chyba. Mam nadzieję.
Nie, no jasne... spoko, nie przejmuj się, każdemu się zdarza. Opluć monitor oczywiście . I nic się nie przejmuj, przeżyłam . Jak to mówi mój M "ból minie, chwała zostaje a laski lecą na blizny" .
Ostatnie, co napisałam to moja praca mgr i nigdy więcej, sorry. Zresztą jaki by to miało mieć tytuł? "Ogródkowe wypadki wiejskiej wariatki" ? I pewnie jeszcze umieściliby to w dziale "Poradniki" z podtytułem "Jak nie żyć by przeżyć".
Serce dyktuje "kasztanowiec" ale z moim szczęściem, jak tylko rozłożyłabym się z leżakiem dostałabym kasztanem pod oko. Niee, to zbyt niebezpieczne. Tym razem jednak musi wygrać rozsądek.
Oj przygód to ja mam ostatnio za dużo, powoli zaczynam wyglądać jak powstaniec. Tez się obawiam, że się nie znudzi. Ostatnio trenuje robienie równych pasków kosiarką . I pewnie liczy na to, że to mi się kwiatki znudzą szybciej niż jemu koszenie .
Tak. I to całkiem sporo. Zaprosiły kolegów i opanowały kolejne drzewo . Tez gruszę. Straż się znowu przełożyła. Myślę, że chłopaki dają nam czas na konkretne ustalenie położenia gniazda. Bo w sumie to nie ma pewności, gdzie one nocują a nie mamy kiedy ich podejrzeć.