No tak, cieszę się jak gwizdek z tych krokusów, a to dopiero te najwcześniejsze, będzie więcej - np. fioletowe duże są później. Tak czy siak, jest ich ZA MAŁO. Jak już wreszcie zrobię porządek na mojej suchej górce, powinnam ją porządnie obsadzić krokusami.
Właściwie to chyba nigdy nie sprawdzałam jakie warunki preferują krokusy. Wciskam je w ziemie gdzie mi pasuje i sobie rosną Na suchej górce pewnie też im się spodoba
One w większości są właśnie tam, tylko że ta górka jest strasznie poprzerastana trawą, mchem, barwinkiem i innym zielskiem, muszę wykopać większość bylin, oczyścić z badziewia i posadzić od nowa. Poza tym - nie wiem jak to jest, jesienią latam po tym ogrodzie z obłędem w oku, bo nie wiem gdzie wcisnąć te cebulaki, a wiosną wszędzie jest puuusto. Górka ma ta zaletę, że jest nieźle osłoneczniona i dobrze widoczna, więc idealna na wystawę krokusową. Ale naprawdę jak teraz na nią patrzę, mogłoby być wsadzonych 100 razy więcej krokusów niż jest.
W razie czego, przypomnijcie mi jesienią, że miałam w planie krokusową górkę
Moje najpiękniejsze - ścinam same kwiatki i w ten sposób trzymam w wodzie, są wtedy dobrze widoczne i oszczędzam pączki. Mam jeszcze pełny prawie biały i dwie zagadki w pąkach.
Ja też nigdy jesienią nie pamietałam o krokusach.... a już na pewno nie pamiętałam gdzie dokładnie mam je dosadzić
Teraz mam patent!
WIosną jak już krokusy przekwitają, to je sobie dzielę i rozsadzam, tam gdzie mam braki. A one później i tak się mnożą. No przynajmniej te odmiany które ja mam
To jest dobry patent - pod warunkiem, że rabata jest że tak powiem docelowa. Jak już zrobię co trzeba, będę się starała zakrokusić górkę, że hej! A tak poza tym, moje krokusy wychodzą o bardzo różnym czasie, na pewno jest ich więcej, ale kwitną w odległości paru tygodni, więc jeszcze czekam na niektóre.
Żyłkowany to Lily, biały w kropki to Frozen Kristof, ciemnego muszę sprawdzić. Lili jest fajny, bo ma naprawdę spore te kwiaty
Czy ja już mówiłam, że fiolet to mój ulubiony kolor kwiatów? Obok paru innych, oczywiście
Pierwiosnek marketowy, który ma wetknięte patyki derenia. Patyki przyniosłam ze spaceru, ktoś ciął, wyrzucił, ja się ulitowałam, jeszcze żałowałam, że takie wyschnięte. Ożył, listki urosły, jeśli się ukorzeni - będę mieć