Nie wytrzymałam i pocięłam: róże, tawuły, resztki bylin i palec przy okazji. Nieważne, wróciłam do domu szczęśliwa

Nie mogłam już patrzeć, jak róże rosną, a ja musiałabym je potem ciąć ze świeżymi liśćmi. Najlepszy start będą chyba miały róże sadzone jesienią, które zostały przycięte jeszcze w szkółce - te rosną sobie w najlepsze.
Pogoda była wredna, znowu wiało, a podmuchy były chyba nawet mocniejsze niż ostatnio. Wiatr zdmuchnął ostatnie przęsło oddzielające nas od sąsiadów od strony zachodniej. Są krokusy, ale nawet się mnie otworzyły - brakowało słońca. Nic to, dzisiaj było, co nastraja bardzo wiosennie