Poniżej zdjęcie mojej wymęczonej rabaty - wymęczonej, bo jest naprzeciw tarasu, najbardziej eksponowana, a najdłużej przy niej kombinowałam. A teraz straciła plecy. To jest ten płot, którego nie ma. Ratować, stawiać od nowa, zagęścić niewidzialny żywopłot? Niewidzialny, bo jest tam jakiś 1 m bieżący cisa, który ewentualnie mogłabym przeciągnąć dalej, ale nie bardzo daleko ze względu na ciasnotę i krzewy różane i kalinę. Za różami to już chyba tylko bluszcz.
Sąsiedzi nam tam łażą, mąż mówi, że postawi - teraz jak na ten płot patrzę, to myślę, że jednak fajny był... Tylko te wichury - raz w roku co najmniej jest taki sztorm, że wszystko fruwa!