Straszne zamieszanie w tym tygodniu, jak to na przedwiośniu.
Dla mnie wiosna tradycyjnie nie zaczyna się ani od dłuższego dnia, ani od krokusów. Ranników czy przebiśniegów nie mam, więc to też nie to. Dla mnie wiosna zaczyna się od Kolosów - imprezy, na którą cieszę się jak gwizdek i biorę urlop, żeby zobaczyć jak najwięcej. W tym roku - lipa. Z powodów wszystkim znanych, impreza przeniesiona na jesień...

Są też inne wiadomości, czy dobre, się okaże. Ruch przedwiosenny w przyrodzie wielki, sroki latają z patykami, szykują gniazda. I moje kaczki już są! Nie wiem, czy o tym pisałam, w mojej wielkiej skrzyni na balkonie - trzecie piętro kamienicy w centrum miasta, od 8 lat gniazduje krzyżówka.
Jednak w tym roku przyleciała strasznie wcześnie. Jej przygodom można by poświęcić osobny wątek, z doświadczenia wiem, że wczesne lęgi się mnie udają, kaczuszki giną z powodu zimna i kończy się to powrotem kaczki do gniazda, czasem dopiero trzeci lęg kończy się sukcesem. Każde wysiadywanie to miesiąc balkonu wyłączonego z użytkowania, co oznacza, że wiosną praktycznie nie mam balkonu.

Trzymajcie kciuki, żeby kwiecień był ciepły!