GingerO napisał(a)

Magda, czekam na zdjęcia wiosenne choć aura nie sprzyja. Twój ogród wzbudza we mnie porywy serca.. Nawet nie mam pojęcia kiedy w praktyce będę mogła się nim inspirować. Baaardzo do mnie przemawia. Pozdrawiam

To co piszesz to plaster na moją zbolałą duszę Ja też nie wiem, kiedy w praktyce spotkam się z moim ogrodem, wczoraj mąż ze szwagrem jeździli na biegówkach... Ja już ciągnę na oparach cierpliwości, a frustracja rośnie odwrotnie proporcjonalnie. Myślałam, żeby sobie kupić bratki, ale gdzie ja je posadzę - w śniegu?? Ogrodnictwo glacjoponiczne, warsztaty, zapraszamy.
Tak sobie ponuro myślę, że jak u mnie rozwiną się krokusy, w innych ogrodach będą przekwitać tulipany, kiedy ja się będę cieszyć tulipanami, reszta kraju będzie podziwiać róże.
Jedyne pocieszenie, że zaczęły wschodzić groszki. W domu, bo gdzieżby.

Ale jak u innych będzie sucho i pusto, to u Ciebie będzie zielono i kwiatowo.

Magduska, no co Ty! Zaraz zima pójdzie precz a potem wszystko się będzie działo tak szybko, że nogi pogubisz. Chciałam przypomnieć, że w zeszłym roku w Warszawie największy opad śniegu był w kwietniu i tez jeździliśmy na biegówkach wtedy.
Dłuży sie teraz ale nie można zapominać, że nie jest mozliwa sytuacja, by wiosna koniec końców nie przyszła A ta kalendarzowa już za nieco ponad tydzień

Mam nadzieję, że prawdopodobieństwo kwietniowych opadów śniegu maleje w miarę wydłużania się okresu zalegania śniegu marcowego. A może nie? W porównaniu z ubiegłoroczną wiosną, która przecież był późna i zimna, jest słabo. Rok temu kwitły już krokusy, a teraz zdążyły raptem wysunąć się z ziemi czubkiem. Papryki mi nie chcą rosnąć na parapecie, mają za mało słońca, takie tyci knypelki stoją. Wstępnie omówiłam z młodszą latoroślą koncept kupienia jakiejś działeczki we Włoszech - klimat przyjazny, a w razie potrzeby nawet góry są i śnieg

ja się trzymam wersji, że teraz sie całe zimno wyczerpie i potem nie będzie nagłych ataków zimy pomiędzy letnimi temperaturami, czego najbardziej nie cierpię.

ja będziecie szukały działeczki w słonecznej Itali, to gdzieś obok dla mnie zarezerwujcie

OK Wiesz, że róże tam też dają radę Będziemy uprawiać lawendę, santolinę i rozmaryn, a przymiotno Karwińskiego będzie na każdziutkim stopniu

Od razu zrobiło się jaśniej

Dłużej będziesz miała wiosnę, dłużej lato....bo Jak u mnie już jesień będzie to u Ciebie nadal lato w pełni... plusy i minusy każdej z sytuacji Ja mam mokrą wietrzną wiosnę, ty może będziesz miała już tą słoneczną

Mgduska napisał(a)

OK Wiesz, że róże tam też dają radę Będziemy uprawiać lawendę, santolinę i rozmaryn, a przymiotno Karwińskiego będzie na każdziutkim stopniu

Od razu zrobiło się jaśniej

ach, już to wszystko widzę - pomidory i bakłażany w ogrodzie, wyprawy na targ po owoce morza, pieczenie ryb w ceglanych piecach
Nie chcę niczego narzucać, ale może weźmiemy pod uwagę Toskanię?
Jedyne, co tam jest kiepskie na dłuższą metę, to tamtejsze pieczywo - nic będziemy piekły własne Posypane ogrodowym rozmarynem

Magda, ja też na oparach cierpliwości i też wzmaga we mnie frustracja
Od godziny znowu śnieg pada, nie topnieje, nie jest to dla mnie zrozumiałe
Dziś był pierwszy ładny dzień, pogodny, z ładnie dodatnią temperaturą, bez wiatru - ale ja dla odmiany nie mogłam wyjść bo choróbsko dopadło...
Od jutra znowu w granicach plus 1 tylko

Ożesz, jeśli u Ciebie pada, to u mnie co najmniej nie topnieje W Gdańsku leje, dla odmiany. Ale faktycznie jakby coś się ruszyło - pierwszy raz szłam do pracy już nie w kołdrze puchowej. Zdaje się, że jutro się z nią przeproszę?
Może to żadne pocieszenie, ale jeśli teraz chorujesz, to przynajmniej nie żal siedzieć w domu.