Witajcie - jestem.
Co do pszczół. W ten łykend robiliśmy porządek okołopasieczny (tzn. złomowy, drzewny, kamieniarski) i delikatnie przestawiliśmy nasze 6 uli, żeby było po porządku w rządku. Delikatne przesunięcia można wykonać teraz, unikając wstrząsów i turbulencji. W sezonie oblotów pszczoły po przestawieniu ula nie trafią do swojego, jakby na pamięć przylatują w stare miejsce. Jeżeli ktoś chce w sezonie diametralnie przestawić pasiekę stacjonarną musi wywieźć ją min. 8 - 10 km na kilka dni a potem przywieźć i ustawić na nowym miejscu. Ale i tu stosowna opowieść. Raz w czerwcu wywieźliśmy naszą małą pasiekę do ogrodu księdza pod kwitnące lipy, przy okazji chcieliśmy zmienić lokalizację (postawić w sadzie świeżo dokupionym obok domu). Domki pojechały w nocy głębokiej do plebańskiego ogrodu a następnego dnia rano przylatywały pszczoły na swoje stare miejsce. Były to pewnie te pszczoły, które na noc nie wróciły do domu i przenocowały gdzieś na liściach i w kwiatkach. Ale powracających było wiele i żal było patrzeć, jak wracają do domu z pożytkiem i nie znajdują matki ani domu swego.
Uczulenia/użądlenia. Wierzę, że jest to groźna sprawa. Ale nigdy nam się nie zdarzyło, żeby pszczoły kogoś pożądliły - poza mną, mężem i wujkiem. Bywają u nas dzieci i rodziny z dziećmi, histerycy (tak nazywamy gości reagujących histerycznie na strumień i wszystko co się rusza dookoła), mamy nadopiekuńcze i mamy dzieci nadpobudliwych. Jeżeli się im (pszczołom) nie przeszkadza, one nie mają powodów do agresji. Chyba, że ktoś zechce wsadzić patyk w oczko ula. Ale po co to robić? Mąż najczęściej przy koszeniu bez kapelusza zalicza cmoknięcia pszczele na skutek zderzenia. Jeżeli ktoś jest ciekawy, to po prostu pokazujemy rodzinę pszczelą od środka.
Agniecha - ten miód sfermentował. Możesz zrobić miód pitny. A sfermentował, bo był kręcony (wirowany, pozyskiwany) albo podczas dużej wilgotności powietrza, podczas niedobrej pogody (deszczowy dzień), albo za szybko wykręcany z ramek - nie był zasklepiony dobrze. Tzn. pszczoły nie zdążyły go kilka razy przetrawić dodając swoje enzymy i "zaklajstrować". Wtedy właśnie wygląda jak spieniony rosół z szumami.
Sebciu, ależ zapraszam, zapewniam, że przy naszym kształcie ogrodu można pasieki w ogóle nie zauważyć. A rój rozrojony to nie myśli o żądleniu tylko wieje do nowego domu. Wierz mi.

Choć zawsze mogą być wyjątki. I jeszcze ciekawostka - człowiek jest w stanie wytrzymać więcej użądleń pszczelich niż koń. Pszczoły nienawidzą zapachu stajni, więc jeżeli ktoś jest zapalonym koniarzem i jeźdźcem to ma ciężko, pszczoły szaleją już z daleka.