Z nawozami sztucznymi chodzi o to by posypać przed deszczem bo zbyt długo leżąc na powietrzu tracą azot bo się utlenia, a posypane na mokre rośliny przyklejają się do liści i powodują poparzenia. Posypanie po ziemi i podlanie jeśli jest posypane w odpowiedniej nie za dużej ilości nie uszkodzi roślin. Gdyby było sypane za dużo lub za często może popalić korzenie .
Zastanawiałam się nad kwestią cytrusów. Ale gdy w moim zasięgu były duże ilości skórek pomarańczy to żal było nie brać.
Też nie wyrzucam saszetek po herbacie na kompost, ale z innych powodów. Jakoś słabo się u mnie kompostowały i potem miałach ich resztki na rabatach.
BTW. U mnie herbatę sprzedawaną w saszetkach nazywa się szczurem. Nie znałam takiego znaczenia słowa wymoczek.
Od lat kompostuję skórki po pomarańczach i mandarynkach. Rozkładały się bez problemu.
Przy wrzucaniu jednorodnego materiału trzeba pilnować, aby nie gromadził się on w jednym miejscu. Najlepiej go rozrzucić na całej powierzchni komory. Herbaciane torebeczki się u mnie rozkładają.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Sprytne te Twoje myszorki
Ja torebek po herbacie owocowej, którą piję w nadmiarze (H....pol) już na kompost nie wyrzucam, bo się nie rozkładają. Jesienią przy przesiewaniu kompostu wiaderko torebek zebrałam i poszło do zmieszanych.
Skórki cytrusowe wyrzucam na kompost. Pamiętam, że kiedy zaczynałam podczytywać forum, mówiło się, żeby absolutnie ich nie kompostować. Później się ogrodowiskowy front zmienił. Chyba Danusia gdzieś napisała, żeby nie zwariować. Z domowych odpadków nie mamy tego na tony w końcu - i tej wersji się trzymam Przy przesiewaniu kompostu nie zauważyłam nigdy pozostałości po cytrusach - pestki brzoskwiń i czereśni oraz pestki awokado - i owszem - z tymi ciężko
Dziewczyny, ale szorujecie te cytrusy przed jedzeniem? Ja ma zwyczaj szorowania, sparzania, cuda robię, bo kiedyś mój m. mocno się struł nieumytą mandarynką. Takie czyściutkie od biedy mogłabym rzucać na kompost, zakładam, że trochę tej chemii z nich zejdzie. Ale rodzinka uporczywie podrzuca niemyte i one zwyczajnie paskudnie pleśnieją.
Jak byłam mała to mama kazała mi myć cytrusy. Twierdziła, że przy obieraniu mandarynki dotykam najpierw po skórce, a potem po obranej części i tym sposobem przenoszę to co na niej było. Do tej pory myję. Wyjątkiem są banany.