O godzinie 16.05 byłam już w ogrodzie (zaleta hołmofisu). Właśnie wróciłam, ale tylko dlatego, że jest całkiem ciemno

. Niedosyt pozostał

.
Dziwnie brać się za robotę, gdy po zimie niemal nic w ogrodzie nie jest zrobione (poza przycięciem części traw)...
Główny mój cel na dzisiaj to było zrobienie porządku z kopcami na rabatach i trawniku.
ALE po drodze był placyk przy nowej rabacie cały obsypany ziemią (pies pracowicie kopał i nakopał

). No wiec mus było placyk zamieść. No to zamiotłam.
Przy placyku masa brzozowych gałązek. No to sprzątnęłam.
Na rabacie przy placyku nie było krecich kopców, ale były hakonki nie przycięte. No to przycięłam. Zebrałam spomiędzy nich zalegające liście.
Już miałam iść w stronę kopców, gdy wzrok mój padł na sąsiednią rabatę, na której były nie przycięte Redbarony. No to przycięłam. Zebrałam spomiędzy nich zalegające liście.
W drodze do kopców zgrabiłam jeszcze korę z trawy wykopaną przez psisko spod thuj i przycięłam stipy w donicy na małym tarasie. Oraz wyrzuciłam wetkane zimą w różne donice gałązki "choinkowe".
Wreszcie dotarłam do kopców. O tym nic nie napiszę, bom zirytowana tematem

.
A potem przycięłam hakuro, lawendę, 3 Ice Dance'y-potwory. Na koniec uznałam, że Ice Dance'y sa w bardzo dobrej kondycji i na innych rabatach chyba nie będę ich przycinać (a mam ich srylion). Zobaczymy jak sie sytuacja będzie rozwijać.
Powzięłam mocne postanowienie, by się w pracach porządkowych nie rozpraszać i działać metodycznie

.
Następny odcinek - jutro

. Może nawet jakieś zdjęcie uda się cynkąć

.