Dziewczyny Drogie,
temat drutowca zelektryzował nas i wywołał bardzo potrzebną wymianę doświadczeń. Moje są takie:
1) drutowce nie gustują w sałacie Pek Choi, mniejszym zainteresowaniem cieszą się też te o czerwonych liściach, najprędzej znika masłowa.
2) Widziałam je w ogrodzie wcześniej zrywając darń, w różnych stadiach rozwoju (od białych cienkich młodych larw po ciemno-brązowe), nawet sporo ich było, ale nie zastanawiałam się nad ich szkodliwością, gdyż takowej nie zauważałam. Mam drutowce w skrzyniach, w których na dno trafiła ziemia z darni, potem jeszcze doszedł do tego kompost, obornik, cała ta mieszanka mogła zawierać jakieś stadia rozwoju drutowca, zatem trudno ustalić źródło.
3) Trudno mi stwierdzić związek pomiędzy występowaniem drutowca a rodzajem rabaty, w skrzyni czy nie, moja fryzjerka ma rabaty tradycyjne i ma drutowca, ja podwyższone i też mam. Skrzynie zresztą stoją na glebie, nie sądzę, że drutowce mają problem, by dostać się do wyższych partii, jeśli były w niższych.
4) Drutowce są szczególnie łase na sałatę, nie rusza ich fasola. W miejsce sałaty dosieję fasolę w takim razie... Oczywiście mogę polać skrzynie wywarem z wrotyczu, być może na czas dorastania sadzonek kolejne nie nadciągną tak szybko? Pojęcia nie mam i nie trafiłam na takową inf. w literaturze, jak szybko takie drutowce przemieszczają się w glebie.
5) Przekopywać glebę czy nie ... to jest naprawdę dobre pytanie... Doświadczenia wskazują, że nie ma jednoznacznych rozwiązań. Zbyt złożone i wieloczynnikowe procesy zachodzą w glebie, by można tu było jednoznacznie rozstrzygnąć. Wydaje się jednak, że na glebach gliniastych, zbitych przekopywanie może mieć sens... Moje doświadczenie z zeszłego roku na kilku m2 z no dig było pozytywne, nigdy wcześniej nie widziałam tylu dżdżownic na m2 ziemi. Ale to jeden z aspektów.
6) Zastanawiam się nad działaniem zapobiegawczym. Dziś oczywiście zastałam na rabacie kolejne zamierające sałaty, odkopałam korzeń, kolejne drutowce przyssane do korzeni, wprost przy szyjce, żarły na moich oczach. Zamierzam jutro podlać skrzynię wywarem z wrotyczu. Poza tym pani fryzjerka poradziła, by zakopać w ziemi buteleczkę z piwem i zrobić w niej mały otwór. To taki rodzaj pułapki, ponoć piwo i kwasy wabią je. I trzecia rzecz, którą rozważam kompleksowo dla całego ogrodu, to nicienie. Tylko mam obawy, czy ich zastosowanie nie zaszkodzi też dżdżownicom? I czy podlanie nimi skrzyń warzywnych jest rozsądne?
7) Gwiazdnica rośnie u mnie w różnych miejscach, szczególnie uwielbia te wokół cisów, gdzie gleba jest pulchna i bardzo żyzna. Ale fakt jest taki, że dawałam tam bardzo dużo kompostu. Rośnie też w miejscach, gdzie kompostu nie dawałam... Mam chwilami odczucie, że ona sobie pełza po rabacie.
8) Tematowi no dig warto przyjrzeć się szczegółowo i rzeczowo, bez upiększania ani uprzedzeń.
Jutro odniosę się szczegółowo do Waszych wpisów, tymczasem pozdrawiam i życzę spokojnej nocy!
Edit: Mgdusko, wyjmij taką podwiędniętą sałatkę i przepatrz, co ma w korzeniu, tuż pod szyjką łodygi.
Edit 2: Tak jak pisała Vita, dlaczego uprawa warzyw jest tak skomplikowana... pamiętam bujne plony w ogrodzie mojej Mamy, a szkodniki nie były prawie nigdy tematem... mszyca, stonka, kret. Gdy pomyślimy głębiej, to naprawdę strach jeść kupioną na ryneczku sałatę...