A u mnie aksamitkę zjadają ślimaki i to w szklarni Ja pisałam Marcie o motyczeniu międzyrzędzi - może jednak warto troszkę ziemię poruszyć i nie trzymać się tak pazurami no diga, w takiej, wyjątkowej sytuacji?
Przykre wieści o drutowcach. Siałaś sałatę bezpośrednio na grządki, czy robiłaś rozsadę do ziemi np. z worka? Też coś niepokojącego zauważyłam na swoich siewkach sałaty. No dig może okazać się w przyszłości tyle korzystny co i kosztowny/ryzykowny. Za dużo zmiennych na dzisiaj. Parę dni temu komisyjnie 'badałyśmy' ziemię u KB. Wnioski mamy różne
Ogród pięknieje, a jabłonki 'Tina' szczerze zazdroszczę, polowałam na nią w zeszłym roku i bym upolowała, ale rozmiary miała nie takie (ponad 2,50)
Mam negatywne doświadczenia z no dig. U mnie się zupełnie nie sprawdziło. Kiepsko napowietrzona gleba (glina) stała się siedliskiem gwiazdnicy. Rośliny kiepsko rosły. Sporo ślimaków panoszyło się na grządkach. Wróciłam do tradycyjnej metody przekopywania gleby jesienią i zostawiania jej w "ostrej skibie". Mrozy wciąż się zdarzają i ładnie rozsadzają mi te bryły ziemi. Przy okazji wymarzają ewentualne szkodni wyciągnięte na wierzch.
Uprawa w skrzyniach wymaga zwiększonej troski. Zwykle glebę mocno się eksploatuje, raczej nie wysiewa nawozów zielonych. Z reguły podlewa wodą chlorowaną z wodociągów. Na dłuższą metę trudno zadbać o pożądany stan gleby.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Wiktorio, a możesz zdradzić Wasze wnioski?
Zbadałam dzisiaj "ziemię" mojej pierwszej rabaty daliowej no dig (przy okazji sadzenia) i na ten moment jestem bardzo zadowolona, ale z własnymi wnioskami wstrzymam się do końca sezonu.
Co jakiś czas znajduję w warzywnych skrzyniach robale ze zdjęcia, ale do tej pory nie zwracałam na nie uwagi i zostawiałam. Tylko u mnie tyle chwastów co warzyw i może drutowce się nie zorientowały co warto skonsumować.
Haniu, a czy gwiazdnica nie pochodziła z kompostu? U mnie bardzo chętnie rośnie właśnie w miejscach przykrytych własnym kompostem, który często nie jest jeszcze całkiem przerobiony. Teoretycznie właśnie kopiąc wydobywamy na wierzch nasiona chwastów, tak twierdzą zwolennicy metody.
Ja podlewam wyłącznie wodą deszczową i co roku dosypuję kompost i obornik - mówię o szklarni, gdzie coś mi podgryzło sałatę. Z uprawy warzyw w skrzyniach chwilowo zrezygnowałam, ale w przyszłości będę mieć skrzynie, bo moja rodzima ziemia to klepisko.
U mnie gwiazdnica rośnie w miejscach zacienionych, zbitych, rzadko spulchnianych. Na zapłociu mam posadzone drzewka. Wystawa północna i zachodnia, dół zacieniony przez mój liściasty żywopłot. Żeby łatwiej mi było kosić, to wokół nich mam pozbawione darni kręgi gołej ziemi. Kancikuję je i spulchniam ze dwa- trzy razy w sezonie. W tych kręgach mam najwięcej gwiazdnicy. Ogród warzywny jest pozbawiony chwastów wieloletnich, choć co roku stosowany był/ jest w nim własny kompost. Wyrywam głównie lebiodę. Problem z gwiazdnica był tylko w tym jednym sezonie, kiedy to po jesieni nie przekopywałam ziemi i narzuciłam na glebę kompost.
Dżdżownice kiepsko się przemieszczają w zbitej glinie. Wolą taką przekopaną i spulchnianą. Taką mam obserwację.
Na lżejszych, piaszczystych glebach może być inaczej. Tam ruch materii w dół jest łatwiejszy.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Ja mam gwiazdnicę i właściwie dopiero w tym roku ją zidentyfikowałam .
Potworne dziadostwo, bo korzonki ma cienkie jak włos niemowlęcia i trudno toto wyrwać skutecznie. Najbujniej rośnie w miejscu, w którym nie kopię - pod dużymi krzaczorami tawuły van Houtte'a. Nie pielę tu na bieżąco, więc kilka razy w sezonie odrasta mi zielony dywanik...
Gwiazdnicę rownież mam wszędzie tylko nie w skrzyniach warzywnych. Jej nasiona zachowują zdolność kiełkowania nawet przez 50 lat, a roznoszona jest przez ptaki, mrówki, nawet na butach ogrodnika. U mnie nie widzę związku między nią a drutowcami, ani między nią a glebą przekopaną lub nie. Zwolennicy przekopywanej ziemi też z nią walczą. W tym roku było jej więcej niż w pozostałych, bo zeszły rok tutaj był bardzo mokry. Innych chwastów też jest więcej niż w latach poprzednich.
Ziemię mam bardzo gliniastą i dżdżownice są wszędzie, gdzie jest wilgotno. Jeśli jest sucho to schodzą niżej.
U mnie młode sałaty jadały ptaki. Mimo że mam poidełka to takie świeże listki im dobrze smakowały
Ja mam wrażenie, że no dig jest lepsze do gleb lekkich, piaszczystych. U mnie ściółkowanie bez przekopania nic nie daje. Skorupa nic w siebie nie wchłonie. Drutowce i inne mam, wije, nie wije. Dużych strat nie mam. Ale może mi nornice to wyjadają i ptaki?