Maglesko, wymieniamy się spacerami

Ponoć zbite szyby w oranżeriach są efektem kamieni wylatujących spod kosiarek, wolałam uniknąć koszenia trawy w pobliżu, nowa rabatka była koniecznością. Więcej zdjęć rabaty - jak tylko coś na niej ruszy, zasypię

(zdjęciami, nie rabatkę) Oranżeria z kozą niedługo stanie w Wilczym. To postanowione

Radości trzeba sobie dozować

U mnie zaś - jeśli przyjdzie mi zrezygnować z trawnika - powstanie w przedogródku warzywnik. Na razie tego nie widzę, ale czuję, że podświadomie zmierzam w tym kierunku
Elu, z artykułu, za który bardzo Ci dziękuję, wynika, że u siebie mam do czynienia ze zdobniczką wiązową, na razie planuję oberwać wszystkie liście, na których są narośla. Wiąz jest jeszcze młody.
Haniu, siedzieć przy stole to ja uwielbiam, jeśli rozmowy są wciągające. Mogę godzinami, mijają nie wiadomo kiedy. Na większych imprezach, których nie jestem miłośniczka, różnie z tematami bywa

Wyrwanie do ogrodu to dla ogrodomaniaka tak czy owak konieczność

Klony faktycznie biją się o uwagę

Róże niektóre w pączkach, inne, sadzone z gołym korzeniem, jeszcze nie. Niech sobie rosną w korzeń. Tym z gołym nie dawałam do dołka nawozu zgodnie z sugestią Magleski, niech skupią się na pompie, zamiast od razu tłoczyć. Pełnię szału przewiduję w przyszłym sezonie.
Judith, prostota jest piękna, oczarowały mnie te skrzynie. Tworzą z resztą klimat idealny.
Agatorku, ogarniesz się, pokłady energii masz niesamowite

W przyszłym roku chcę trochę ogrodowego spokoju, planuję sporo wyjazdów, już szukam rozwiązań = opiekunów ogrodu. Dla ogrodnika czas wyjazdów mocno się kurczy, jak rozmawiałyśmy z Mary, od marca nie ma kiedy. Najpierw rozruch ogrodu i cięcia, potem krokusy, potem narcyzy i tulipany, czosnków też nie można przegapić, a róż to już absolutnie nie. Początek lipca chyba pozostaje? Ale pomidory i ogórki w szale, czyli też jednak nie! Po czym jeżówki, hortensje, czyli może wrzesień?
Kiedy jest najlepszy czas na wyjazd?...
Mgdusko, hahaha, 6.23 mnie rozbawiła, precyzja w uchwyceniu tego momentu zdradza wszystko. Jak dobrze to rozumiem, gapienia się na deszcz też sobie nie mogłam odmówić, szczęścia pełnia

Ziołownik na dawnych włościach Króla Jana III

nie rodzina

Swego czasu to miejsce chciał wykupić J. K..lcz..k, nie dożył. Dobrze, że tak się stało. Tzn że nie wykupił. Oranżeria załatwia sprawę wiatru i deszczu bardzo. Ten maj do ciepłych nie należy.
Ajko, koza jest w użyciu dość często, bardzo dobrze i bezproblemowo można ją obsługiwać, problem chłodnych wieczorów zdecydowanie przestał istnieć. Piec ma moc 8 kW, więc poradzi sobie też spokojnie w zimowych temperaturach, więc już planujemy zewnętrzne imprezki z raclette czy fondue. Zachwycam się precyzją inżynierską tego piecyka, spalane drewno w całości przekształca się w energię cieplną, pozostaje tylko puch z popiołu.