Magaro, czerwiec za moment, a co z majem? Coś odebrało mu impet i pewność siebie. Może z tego powodu tak szybko chce przemknąć? Sadziłam na gęsto, nadal wydaje mi się to rozwiązaniem lepszym od rzadkich nasadzeń, na których efektowność trzeba długo czekać, po drodze wciąż pieląc. Powstrzymałam się na jednej rabacie z obsadzeniem na gęsto i kolejny sezon mnie ona drażni. Ja nie z tych cierpliwych. Magaro, jak bardzo rozumiem ulgę po pozbyciu się tulipanowej czerwieni

Byle nie ona, już nawet żółty wezmę
Agnieszko, byłaś dwa lata temu pomysłodawczynią tego poszerzenia, wtedy wydawało mi się, że to nie jest konieczne. Zaczęło być

NA marginesie, koszenie trawnika zajmuje mi wreszcie pół godziny!

Mam więcej czasu na ... pielenie rabat
Ewo, czytam Twój wpis i w tym samym czasie przez okno kuchenne widzę jaką scenę? Wróbla buszującego w listach róży. I potem parkę skaczącą pod nią. Tak, zjadają, ale nie zauważam, aby po moich mechanicznych działaniach mszycy było mniej, jest jej zawsze tylko więcej. Biję się z myślami, co z tym emulparem. Wczoraj znalazłam malutką, młodą biedronkę spacerującą po krzaczku... ech, chyba znów czeka mnie runda z rękawicami. Może gnojówka z pokrzywy dojrzeje za moment i pomoże? Nie chcę pozbywać się biedronek, w tym roku widuję je znacznie częściej. Wróble i sikorki także, za sprawą zapewne większych już drzewek zapewne w różnych częściach ogrodu. Wcześniej nie miały gdzie czmychnąć. Jednak to wciąż nie jest to, siły nie równoważą się...
Edyto, czy stosowałaś kiedyś opaski z lepu na drzewka? U mnie to się sprawdzało. Z różami gorzej. Gdzieś przeczytałam, że można smarować pędy u podstawy wazeliną przemysłową, zastanawiam się, czy to ma rację bytu? Problemem są tu mrówki. Tych jest u mnie pod dostatkiem.