Judith - ja na pewne sprawy już nie reaguję, bo wiem, że świata nie zmienię i nie zbawię. Życie w typowej polskiej wsi bardzo różni się od tego w mieście czy na obrzeżach miasta. Ktoś kto nie doświadczył nie zrozumie. Z doświadczenia własnego taki wniosek wyciągam. Jeszcze nie tak dawno wydawało mi się, że prawo jest dla wszystkich, a skoro ja znam przepisy to racja jest po mojej stronie. Dziś już wiem, że tak nie jest
Prosty przykład 1 - w mieście, w bloku, sąsiad robi imprezę i do 4 rano skacze Ci po głowie zapodając muzę - dzwonisz na 112, jest interwencja, jest spokój, sąsiad dostaje mandat i co najwyżej nie powie Ci "dzień dobry" jak się spotkakcie w windzie. Strat zero.
Przykład 2 - w polskich wsiach psy dalej są przywiązane do budy na krowich łańcuchach. Boli mnie to bardzo. Ale mam wybór - nie zauważać / starać się wspiąć na wyżyny dyplomacji i rozmawiać z właścicielem psa i łańcucha / zrobić aferę i wzywać "służby", które zrobią "NIC". Pies dalej będzie na łańcuchu a ja będę "donosicielem", do tego bezskutecznym bo nic na moich "donosach" nie wygram, ani dla siebie ani, co gorsze, dla tego biednego psa. Wybieram opcję środkową, sukcesów nie mam
To nie są łatwe problemy, łatwe sprawy, łatwe wybory. Być może byłoby inaczej gdyby, tak jak piszesz "wszyscy razem, świadomi obywatele i obywatelki" działali w jednym kierunku. "Wszyscy razem" jest kluczowe w tym przypadku. Ale na wsi tak nie jest. "Świadomych" jest promil. Przykład z ogniskiem rozpalonym przez "nowego" sąsiada - tylko ja poszłam powiedzieć, że nie wolno. Reszta siedziała cicho i czekała na rozwój sytuacji. Bo może "się nie zapali las", bo "może tylko małe ognisko zrobi"... Jest to straszne, ale taka jest rzeczywistość
Wiadomo, że gdyby tego ogniska nie zagasili wzywałabym służby. Bo to też o moje bezpieczeństwo chodziło. Szczęśliwie zgasili i nic złego się nie stało. Niemniej jednak konflikt sąsiedzki zamiast być redukowanym rośnie w siłę. Trudno.
Jola - Małżonek mój ma zakaz kontaktów z "nowym" sąsiadem - właśnie z uwagi na braki w dyplomacji
Sąsiadów będziemy obserwować, ich poczynania też... W skuteczność "służb" w naszym rejonie nie wierzę, pisałam o tym
Mandat 200 zł w zestawieniu z ryzykiem podpalenia kilku hektarów lasów nie jest mandatem