Gdzie jesteś » Forum » Projektowanie ogrodów » Magary Dramaty z Rabaty

Pokaż wątki Pokaż posty

Magary Dramaty z Rabaty

Agatorek 21:17, 08 sie 2022


Dołączył: 17 gru 2020
Posty: 13108
Daga, tak szczerze mówiąc, to na pewno miałabym lepiej rozrośnięte rośliny (jeśli chodzi o wysokość i szerokość), gdybym podlewała częściej. Mam porównanie z ogrodem mamy, bo często kupowałyśmy rośliny w tym samym czasie. Ona podlewa częściej, bo ogród jest obok lasu sosnowego i gleba to piasek, więc i tak musi to robić.
Ale jest jak jest, nie mam aż tyle wolnego czasu i chęci/siły na całościowe podlewanie co kilka dni. Teraz padało w sobotę, więc jeśli nie popada, to będę podlewać w weekend. DT obiecał mi rozłożenie lini kroplujących, może się uda…przez zimę .

Nie rozumiem Waszego sąsiada. Dałabym dużo, żeby mieć kilka dużych drzew na działce (oprócz wierzb i brzóz na froncie). Pracuję nad tym, ale wiadomo, trochę to jeszcze potrwa, zanim urosną.
Da się z nim normalnie porozmawiać, czy to jakiś beton? Może Ty go zagadaj?

U nas byłemu sołtysowi też nic nie pasowało, a graniczymy z jego polem. Ubzdurał sobie, że miedza (granica działek) to nie jest „linia”, tylko to wygląda tak, że jak on idzie po miedzy, to powinna mieć szerokość jego rozłożonych ramion (nasze ogrodzenie i tak jest lekko cofnięte od granicy działek), więc można sobie wyobrazić jego stan umysłu .
EM też się wtedy wspiął na wyżyny dyplomacji i popukał się w czoło.
____________________
Agnieszka ***** Ogród z zegarem ***** Pura vida Kostaryka ***** Hawaje
Magara 01:44, 09 sie 2022


Dołączył: 27 mar 2018
Posty: 6594
Niemoc sierpniową czuję.
Do tego mi dochodzi niemoc życiowo-działkowa, wyzwolona przez nowego/starego sąsiada. Wpływu na to nie mam, a sen z powiek spędza Kiedyś już tak miałam, mieszkając w bloku szumnie zwanym apartamentowcem, gdy syn sąsiadów, kształtowany na gwiazdę tenisa, kilka godzin dziennie walił piłką w drzwi. Jakby deja vu teraz mam, tylko w innej formie, barejowskiej bardziej.
Za wsparcie Wam dziękuję bardzo I za to, że mam gdzie się wyżalić

A w temacie:
Sąsiad nabył działkę 15 lat temu. Było wtedy tanio, oj było.
Nie był na niej chyba wiele lat. My tu jesteśmy od 5. Raz wpadł, wyciął jakieś drzewo i odjechał. Teraz się uaktywnił i przyjeżdża, trzeci raz był w przeciągu dwóch miesięcy.
Na swojej działce ma 15letnie co najmniej sosny, kilka brzóz. I dzikie maliny.
Za płotem od północy ma las państwowy. Od drugiej strony, północno-wschodniej, działkę niewiadomoczyją – tam też „wielkie” sosny. Od południa, przez drogę, ma działkę „niesprzedawalną” tą z oczkiem dzikim, tam też sosny, jakieś 5 metrów mają. Nas ma od swojego zachodu. Po rozmowie z moim Małżonkiem żalił się innej sąsiadce, że przez naszą brzozę i orzecha szklarni nie będzie miał gdzie postawić.... Dodam, że póki co płotu nie ma, wody, ani prądu. O domu nie wspomnę.
Brzozy (dwie), te które mu przeszkadzają, i orzech są przez nas zastane. Brzozy mają jakieś 5 metrów max, a orzech ze 2. Wiem jednak co orzech potrafi, chciałam go nawet ostatnio przyciąć, ale teraz odpuściłam. Gdyby sąsiad przyszedł, powiedział „dzień dobry”, zapytał o plany, powiedział jakie sam ma, normalnie zagadał – byłoby inaczej. Ale zaczął od oglądania nasłonecznienia swojej działki w pierwszych dniach sierpnia, po godzinie 19tej, pretensji o to, że u nas rosną drzewa i chełpienia się, że wytnie wszystko bo lubi słońce.
Mnie przy tej rozmowie nie było i też byłabym gotowa założyć, że sąsiad tylko podpytywał, a Małżonek był nerwowy. Ale świadkiem rozmowy sąsiada z Małżonkiem było „Dziecko” - człek dojrzały, 30letni, nad wyraz spokojny i niezaangażowany emocjonalnie w sprawę. I jak „Dziecko” stwierdziło później, że miało ochotę sąsiadowi przywalić za samą gadkę, to uznałam, że dobrze nie jest.
Po cichu liczę, że sąsiad się chwilowo podjarał, przypomniał sobie o działce i chce rządzić bo jest z „miasta”. Oby mu minęło bo widać, że jest bez pojęcia.
Z inną sąsiadką też gadał, tłumaczyła mu, że drzewa na działce to skarb ale on w dalszym ciągu twierdził, że wyciąć trzeba wszystko bo „kocha słońce”. To chyba ten typ, który wie lepiej. Bardzo bym chciała uniknąć konfliktów, bo to nie o to chodzi. Gadałam z nim poprzednim razem. Ale jak usłyszałam, że to „skandal, że drzew na własnej ziemi nie można wyciąć kiedy się chce” (wspomniałam o okresie lęgowym ptaków i przepisach) i „że skandal, że on się o zgodę prosić musi na własnej ziemi” (wspomniałam o konieczności zgody z gminy), wymiękłam i uznałam, że nie ma o czym z człowiekiem gadać. A ja jestem z natury mega pacyfistką, która nikogo nie skreśla.
Liczę, po cichu, że on wymięknie i zapomni, że ma działkę.
Ale kombinować muszę. Głównie w temacie krzaków bo z drzewami faktycznie może być problem. Te, które rosną przy granicy faktycznie rosną nieprzepisowo, ale serce by mi pękło gdybym miała je wyciąć, bo ktoś jest idiotą i „kocha słońce”.
____________________
Magara Magary Dramaty z Rabaty
UrsaMaior 10:32, 09 sie 2022


Dołączył: 24 maj 2014
Posty: 8197
Oddychaj głęboko i obserwuj rozwój wydarzeń. Przepisy są przepisami, niech dyskutuje z urzędnikami. Kara za wycięcie suchej brzozy bez pozwolenia wynosiła kilka lat temu 30 tysięcy. Może to pana trochę ostudzi.
____________________
ogród pod lasem
mrokasia 10:53, 09 sie 2022


Dołączył: 26 lip 2016
Posty: 17981
Gruszka_na_wierzbie napisał(a)
Przy wszelkich nasadzeniach w okolicach granicy decydują przepisy ROD-owskie.


Naprawdę????
____________________
Kasia - Ogrodowe marzenie Mrokasi okolice Warszawy
nyna76 11:20, 09 sie 2022


Dołączył: 05 mar 2016
Posty: 1680
mrokasia napisał(a)


Naprawdę????



Nikt nie napisał ustawy o nasadzeniach przy domkach jednorodzinnych, więc odwołują się do podobnych.
____________________
Ania Działeczka-spełnianie zielonych marzeń (wielkopolska,Poznań)
tulucy 15:07, 09 sie 2022


Dołączył: 20 lut 2016
Posty: 12895
Powołać się na takie przepisy można, ale generalnie można się od takiego powołania odwołać, zwłaszcza w takiej sytuacji jak Dafi. To nie są działki miejskie. Działki ROD mają małą powierzchnię, ok 300m2, tam niestety nie da rady posadzić i wyhodować dużego drzewa. Bo zacieni co najmniej najbliższego sąsiada, a potem i kolejnego. Inne jest też przeznaczenie dziadek ROD. Ogródek działkowy. Tak teoretycznie. Relaks i uprawa. A działka rekreacyjna w swoim założeniu nie musi zapewnić nasłonecznienia ...

Gdyby jakikolwiek sąd nakazał mi wycięcie drzewa w takiej sytuacji, to szła bym w zapaete i składała odwołania. Tyle że co to za rekreacja z takim sąsiadem.
____________________
Łucja 1. Migawki z ogródka 2. Migawki z Rodos
Kordina 15:14, 09 sie 2022


Dołączył: 18 wrz 2021
Posty: 4720
Jak wycinałam w tym roku do końca lutego 4 wielgachne kilkunastometrowe sosny w zwartym szeregu, to musiałam napisać do Urzędu Gminy zamiar wycinki, przyszła pani ze środowiska i wydała pozwolenie. Inne przepisy dotyczą wycinki pod jakąś produkcję, bo pytała mnie o to.
____________________
Bożena - Elbląg Grzebiuszka ziemna
nyna76 15:25, 09 sie 2022


Dołączył: 05 mar 2016
Posty: 1680
tulucy napisał(a)
Powołać się na takie przepisy można, ale generalnie można się od takiego powołania odwołać, zwłaszcza w takiej sytuacji jak Dafi. To nie są działki miejskie. Działki ROD mają małą powierzchnię, ok 300m2, tam niestety nie da rady posadzić i wyhodować dużego drzewa. Bo zacieni co najmniej najbliższego sąsiada, a potem i kolejnego. Inne jest też przeznaczenie dziadek ROD. Ogródek działkowy. Tak teoretycznie. Relaks i uprawa. A działka rekreacyjna w swoim założeniu nie musi zapewnić nasłonecznienia ...

Gdyby jakikolwiek sąd nakazał mi wycięcie drzewa w takiej sytuacji, to szła bym w zapaete i składała odwołania. Tyle że co to za rekreacja z takim sąsiadem.



To nie chodzi o prawo do nasłonecznienia, tylko fakt , ze coś rośnie w mniejszej odległości niż przepisy mówią.

Jeżeli na działce rośnie drzewo w odl. 6 m od ogrodzenia i zacienia, to mogą mu skoczyć, bo odległość jest zachowana.
____________________
Ania Działeczka-spełnianie zielonych marzeń (wielkopolska,Poznań)
sylwia_slomc... 16:34, 09 sie 2022


Dołączył: 20 kwi 2015
Posty: 81910
No nie wiem jak to jest z tymi odległościami....

8 lat temu sadziliśmy pierwsze drzewa w naszym ogrodzie, specjalnie poszłam do gminy do wydziału rolnictwa i ochrony środowiska żeby o te granice się dowiedzieć i dowiedziałam się:

że jakiś czas wcześniej były przepisy dyktujące odległości nasadzeń wysokich drzew, ale zostały zniesione i praktycznie można sobie nawet przy samej granicy sadzić. Upewniałam się w Krakowie w Starostwie bo niedowierzałam i odpowiedź uzyskałam identyczną.

Nie wiem jak teraz po nowelizacjach, ale przecież prawo nie działa wstecz.

W tamtym okresie wolno było posadzić przy samej granicy. Moje wierzby płaczące i buki rosną może max 2 metry od granicy, a brzozy w brzeziniaku jeszcze bliżej.

A i jeszcze jedno sąsiad może ustnie poprosić o przycięcie gałęzi po jego stronie, ale tylko do miejsca gdzie zaczyna się jego działka i jeśli tego nie zrobicie może sam te gałęzie przyciąć jeśli mu przeszkadzają, ale nie może żądać wycinki drzewa, które nie rośnie w jego działce. Tak było 8 lat temu.

U na sąsiedzki orzech rośnie co najmniej 6 metrów od granicy z nasza działka, a nie zmienia to faktu, że konary sięgają do połowy mojej działki, ale to drzewo ma już ok 50 lat jak nie lepiej
____________________
Ranczo Szmaragdowa Dolina II *** Ranczo Szmaragdowa Dolina *** Wizytówka
antracyt 18:14, 09 sie 2022


Dołączył: 15 maj 2019
Posty: 11592
Temat bardzo ciekawy.
Magara, mam nadzieję, że uda się sprawę rozwiązać na korzyść drzew.
Mam u siebie orzecha posadzonego 2m od granicy. Odległość uzgodniona była z poprzednim właścicielem działki obok. Ciekawe co na to jego nowy następca powie, jak się zacznie ogrodowo organizować.
____________________
Zuzanna Zieleń, drewno i antracyt , Ogród wakacyjny
Korzystanie z portalu ogrodowisko.pl oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce plików cookies