Haniu - do naparstnic mam wielki sentyment

To jedne z pierwszych roślin, które dostałam, posadziłam, zakwitły, zachwyciły mnie, wysiały się wszędzie

Trochę mnie ich wszędobylstwo w pewnym momencie zaczęło denerwować więc zaczęłam z nimi walczyć. W tym sezonie już pożałowałam tej walki

Dobrze, że mam siewki w skrzyniach warzywnych

Niemniej jednak zainteresowałam się tematem naparstnic bylinowych - jak się jest laikiem to łatwiej planować nasadzenia wiedząc, że coś jest i będzie, a nie, że się pojawi

Jako bylinowe sprawdziły się te żółte, które pokazywałam. Bo były w miejscu X i są w miejscu X. Inne kupowane jako bylinowe, bylinowymi się nie okazały
Ogólnie zauważam, że sprzedawcy roślin nadużywają słowa "bylina" - nie wiem czy z niewiedzy czy z chęci zysku. Często pada hasło, że dana roślina w naszych warunkach "wymaga okrywania". Dla mnie sprawa prosta - wymaga okrywania, znaczy raczej w "naszych warunkach" jest jednoroczna
Kiedyś kupiłam piękne szałwie Amistad, sprzedawane jako byliny. Zwiedzając ogród Kasi Bellingham dowiedziałam się, że one u nas nie zimują. Napisałam do sprzedającego dzieląc się z nim nabytą wiedzą - zwrócił pieniądze i napisał, że nie wiedział, że one jednoroczne. Kasę wpłaciłam na cel charytatywny, szałwie cieszyły cały sezon, ale faktycznie nie przezimowały
P.S. Z tulipanowcem faktycznie poczekam.