Kasja - no "Suwałki". Ale to już chyba u mnie norma... Obejrzałam Twoje przymrozkowe archiwlane fotki

Znajome widoki...
Beata - trzymam kciuki

U nas prognozy jedno, real drugie
Jola - ja już od dawna wiem, że koty jak dzieci - niby zajęte same sobą a jednak non stop na nasłuchu i knują

My już przy Sfochowanej otwartym tekstem nie mówimy o planach weterynaryjnych - mówimy kodem albo piszemy do siebie smsy - obłęd, ale się sprawdza

Dziś nam sprzyjał deszcz - małpa wlazła do transportera w domu w godzinach przyjęć weta. Zawieziona. Chyba wiedziała o co chodzi bo od razu w transporterze obróciła się wygryzionym tyłkiem do kratki. Nawet nie trzeba było kota wyjmować. Rana obejrzana, pomacana, leki wręczone. Koszt wizyty z lekami - 35 zeta (słownie: trzydzieści pięć)
Malgo-Polon - minus 5 mnie też zszokowało. Dziś tylko minus 2. Sąsiad mierzy przy gruncie. Rano tylko pytam "ile"

I wtedy zbieram siły, żeby wyjść zobaczyć jaka sytuacja roślinna u mnie...
Ewa - może nie warto się zniechęcać? Ja za rok będę próbować oprysku algami. Zobaczymy. Może to będzie jakiś ratunek.
Asia-wafel - no ja też sobie nie zdawałam z tego sprawy

Jesteśmy tu na stałe od covida czyli od wiosny 2020. Wtedy się tak na serio wzięłam za nasadzenia. I zaczęłam zauważać, że jest niehalo z tym przymrozkiem. Ekstremalny to był 3 czerwca, chyba dwa lata temu. Kluchę przełykam bo co mi innego pozostaje?
TAR - u mnie też rośliny ruszają później, ale jednak wegetacja jest z roku na rok szybsza. Wrocławia nie dogonimy, ale jednak
Obstawiam, że u mnie problematyczne jest faktycznie położenie działki i różnice wzniesień. Nic z tym nie zrobię, całej wsi nie przekopię
Ania-Makao - Twoja Mama może mieć rację

U mnie prognozy z dnia na dzień bardziej straszne. Na chwilę obecną, że ostatnie przymrozki z poniedziałku na wtorek.