Można powiedzieć, że wczoraj zakończyłam sezon ogrodniczy 2025. Wsadziłam do ziemi ostatnie cebule, uprzątnęłam rabaty i nawiozłam je obornikiem granulowanym. Nie udało mi się, oczywiście, zrobić wszystkiego, co zaplanowałam, ale nic to. Trudno, zrobię na wiosnę. Nie wyściółkowałam rabat korą, nie skończyłam z pieleniem rabaty czerwonej. Chciałam podwiązać wczoraj różę Giardinę do pergoli, ale wyrosło z niej takie monstrum, że doszłam do wniosku, że potrzebuję drabiny i pomocy drugiej osoby, więc przełożyłam to na przyszły rok. Wrócę na wieś jeszcze raz przed większymi mrozami, aby obsypać korą hortensje ogrodowe i może zakopczykuję kilka róż. I to wszystko.
W tym roku posadziłam więcej roślin cebulowych niż w latach poprzednich. Postawiłam na narcyzy - tych posadziłam najwięcej. Bez koszyczków. Czy słusznie? Okaże się wiosną. Ponieważ narcyzy Recurvus rosną u mnie od kilku lat i nic ich nie zjadło, postanowiłam zaryzykować. Wprowadziłam do ogrodu wiele nowych dla mnie odmian: Sinopel, Obdam, Replete, sir Winston Churchill, Erli Cheer, Pipit, Cassata, Tricollet i Love Call. Ze znanych mi powtórzyłam tylko Bridal Crown.
Wszystkie pozostałe cebulowe sadziłam w doniczkach ochronnych.
Powoli klarują się w mojej głowie plany na przyszły sezon. Chciałabym posadzić więcej drzew i krzewów. Muszę też bardziej zabezpieczyć rośliny przed radosnym kosiarzem, który grasuje we wsi. Zrobić obrzeże dla rabaty czerwonej. I takie tam. Mam całą zimę, żeby wszystko przemyśleć.
Teraz pozostaje zahibernować się pod kocykiem, z kubkiem gorącej herbaty i kotem mruczącym na kolanach, i poczekać do wiosny.
____________________
Magda - Przemyśl
Wiejski ogród Magdy