Nie mam czasu na kolejną opowieść o kolejnej grządce, więc przy niedzieli opowiem historię mojego domowego kwiatka. Jest to chyba kliwia..... Kwiatek ten rósł u mnie w domu, a sadzonkę dała moja babcia, która już nie żyje od ponad 30 lat. Wyprwadzając się z domu 27 lat temu, zabrałam z sobą tego kwiatka. Jak tułałam się po kolejnych stancjach i kwaterach on wędrował ze mną i zawsze niezawodnie kwitł. Jak osiadłam na stałe w bloku 20 lat temu, to odmówił posłuszeństawa i nie zakwitł ani razu.... marniał z roku na rok coraz bardziej. W 2009 roku przeprowadziłam go do nowego domu i zobaczyłam, że zaczyna odżywać. Przesadziłam do dużej doniczki...i się rozszalał..... W krótkim czasie zaadaptował całą donicę... i kwitnie w zasadzie bez przerwy.... Kwiatek ma ponad 30 lat....od śmierci babci, którą bardzo przeżyłam.... jest niesamowitą pamiątką. A Babcia miała zawsze piękne kwiaty.... Zresztą obydwie Babcie były fankami kwiatów.... i w dzisiejszych czasach napewno by chwaliły się swoimi ogrodami na forum. Druba babcia, zmarła za granicą, bo tam mieszkała ostatnie lata.....jej ostatnią wolą było spalenie i rozsypanie popiołów nad swoimi ukochanymi różami....co dziadek zrobił. Może dlatego nie mam w ogrodzie za dużo róż.... kojarzą się smutno...
A to "kalmia" pamiątka po babci:
Jak nie kalmia to co?????? Czekam na opinie fachowców.
____________________
Ogród Małej Mi - sezon 2017 /
Sezon 2016 /
Sezon 2015 /
Część II /
Część I /
Wizytówka
/
Zlot-2014 /
Zlot-2012 Mózg to nie mydło; nie ubędzie go, gdy się go użyje.