Dziś walczyłam z wieloma rzeczami na raz.... głównie to biłam kilometry po ogrdzie.... wszystko po trochu, bo gdzie nei spojrzeć to coś pilnego..w rezultacie truskawek i poziomek nie pozbierałam..... były już przejżałe..po tym deszczu już nic z nich nie bedzie...tylko zgniją....
Ale za to z grubsza wytyczony plac pod oczko wodne i złapany poziom..a raczej to juz prawie stawik... wybieramy żyną ziemię aby rozplantować ją w miejscu nowego trawnika... to nasza młodzież do pomocy robi..i mieszają ziemie do rabaty z rh.... w miedzy czasie jazda po kamienie...
A to plac pod oko wodne..
Chemy zrobić też trawnik pod katalpą, bo nigdzie mnei tak jego brak nie drazni jak własnie pod nią..... niedługo zrobi siękwitnąca, liscie ma cudniaste..i ten dół... od razu z tego widoku ma się dół psychiczny.... W zwiazku z tym M musi powykańczać instalację nawadniajacą w tym rejonie...... i jest wielki ZONG...... gdzieś instalacja nie jest szczelna.... tylko gdzie????? Trawnik zrobiony..i szukaj wiatru w polu..M poczekał, aż wody sie dużo wyleje i w miejscu przecieków.... trawnik chodził jak materac..... Okazało się, że pomocnicy nie potrafia nawet połączyć jak trzeba dwóch rur.... gość po instalacjach hydraulicznych........... porażka.... Na 5 złaczek... 3 skręcone żle..... i weż sobie fahcowca do pomocy.... grrrrr I było kopanie dziury w trawniku.... i walka ze skręcaniem..... pół dnia poszło.... oczywiście walka w deszczu... i w śliskiej glinie... w dole z wodą...
Ale mój M nie głupi i naprawił.... działa.
____________________
Ogród Małej Mi - sezon 2017 /
Sezon 2016 /
Sezon 2015 /
Część II /
Część I /
Wizytówka
/
Zlot-2014 /
Zlot-2012 Mózg to nie mydło; nie ubędzie go, gdy się go użyje.