Lałam nicieniami solidnie, pilnowałam by było mokro... przymrozków nie miałam, minął ponad miesiąc od zastosowania zimnych nicieni... i powiem tak, że mam mieszane odczucia, bo w ramach eksperymentu i maksymalnego wnerwienia na dziadostwo co mi zżarło wszystkie wypasione rozchodniki, żurawki i cholerka wie co jeszcze.. (ach.. jak pieliłam pod świerkami serbskimi, to znalazłam koło nich kilka opuchlaków, jeden spadł na mnie z góry z gałęzi... i czytam że świerki też są smakołykiem opuchlaków).
A to wykopany kawałek gdzie lałam nicienie.. być może dużo opuchlaków już szlag trafił, ale niestety dużo z nich miało się dobrze.....
Na foto pokazuję stadium image.. czyli prawie dorosły, miałam też takiego z czarnymi już oczami, ale najpierw podzieliłam go na pół, a potem pomyślałam, że trzeba było zfocić), larwę już żółtą czyli uszkodzoną przez nicienie, larwę zainfekowaną nicieniami, maja taki inny kolor i ciemniejszy grzbiecik (po lewej).. i larwę która ma w nosie wszytko (po prawej)... albo już miała, bo chociaż jestem Mała to dałam jej radę

Foto z komórki wiec jakoś kiepska

Ale by rozeznać sie w odróżnianiu wystarczy...
____________________
Ogród Małej Mi - sezon 2017 /
Sezon 2016 /
Sezon 2015 /
Część II /
Część I /
Wizytówka
/
Zlot-2014 /
Zlot-2012 Mózg to nie mydło; nie ubędzie go, gdy się go użyje.