grembosia napisał(a)

Z czego zrobiłaś płaszczyk dla róży?

Grembosiu - Najpierw zrobiłam kopczyk z ziemi i otuliłam koronę agrowłókniną. Potem wpadliśmy z M na pomysł zrobienia tuby z zielonej plastikowej siatki, która wypełnilismy słomą. Mam nadzieje, ze teraz róża nie zmarznie. W zeszłym roku moi sąsiedzi zabezpieczyli róże pienne tylko agrowłókniną, a właściwie ich korony i wszystkie im zmazły.

Same wspaniałości, po pierwsze ściana jest rewelacyjna....czerwień na zimę dodaje energii.....wyszło fantastycznie z tymi kwiatami.......wianek zrobiony i czeka......wszystko w samą porę. I już widzę świątecznie u Ciebie się zaczyna.
I Ładne te wrzosy w zimowej scenerii.

Świetnie ten kot wygląda w tym wieńcu ja bym nawet powiedziała że lepiej niż swieczka. Zimowe zdjęcia fajne ,podziwiam poświęcenie przy ich robieniu. Pozdrawiam Zuzo.

Witajcie Kochani!
U nas dzisiaj - 5. Śnieg zaczyna delikatnie padać. Jest bardzo potrzebny, bo roślinkomi bez pierzynki w taki mróz to zimno jest.

Przyszedł do Was Mikołaj, bo mój to chyba zaspał. Tylko szef w pracy przyszedł ze słodkim upominkiem.

Zuzko witaj kochana...
alez zmian u ciebie....
sciana oj dodaje energi, piekne kwiaty wybralas!!!!!!
i jak nastrojowo sie robi...piekne wianki i ozdoby juz zrobilas...kicia wie co dobre, potarmosz ja po uszku....
jesli wczorajszy mikolaj zaspal to nie szkodzi, nabieral widocznie sily na to aby byc w pelnej formie na ...24-tego!!!!!!!!
sciskam przedswiatecznie, przedweekendowo i buziaki zostawiam, jak zawsze!!!!!!

Pięknie

eliza3 napisał(a)

Wszystko obejrzałam, wszystko ładne, i ściana, i ozdoby ale kotek rozwalił mnie na łopatki... Koty są jednak niemożliwe...na którymś wątku widziałam kota w karmniku dla ptaków... też się ubawiłam

To chyba u mnie, kot chciał sie dobrac do słoniny dla ptaków. Odkąd spadł śnieg to widzę ślady tych gości. Czasem mi smyrgnie któryś, a to czarny, a to rudy. tak koty są niemożliwe.

Kończy sie weekend,ale ja wpadam z pozdrowkami

Dziękuję Dziewczyny, że do mnie zaglądacie nawet kiedy mnie tutaj nie ma.

Nie było mnie, bo wymyśliłam sobie niezłe zajęcie.


Mój M jest strasznym alergikiem na malowanie. Dlatego jego prace ograniczyły sie tylko do wytapetowania jednej ściany w kuchni. Resztę musiałam zrobić sama i to najlepiej wtedy, gdy jego nie ma w domu. Nie było łatwo, bo po powrocie z pracy zostawało mi niewiele czasu. Zaczełam w środę i w piątek o 19.30 był finał. Został tylko bałagan do sprzątnięcia.







M po powrocie doznałą małego szoku. Prace zostały odebrane i pochwalone.

Witaj Zuza, zaglądam! miłego dnia!