Jak ciągle powstają nowe to obstawiam karczownika. Chomik jak wykopał raz to korzystał z tych korytarzy trzy sezony ciągle, nowych nie budował w tym czasie. Tak było u mnie. Karczownik zje korzenie tak, że wyjmiesz z ziemi bez wielkiego trudu drzewko z zastruganą końcówką bez korzeni. W zasadzie do zera potrafi zjeść część podziemną. I to w dość szybkim tempie. Liliowca sporego w jeden dzień opierniczył. Jabłoneczkę też. Roślina dzień wcześniej normalna zdrowa w kolejnym dniu cała zwiędnięta, pociągasz i wyciągasz z ziemi bez korzeni.
Sylwia, wielki podziw dla Ciebie, skąd masz taką wiedzę? Właśnie wyjęłam z ziemi drzewko!
Jabłonkę ozdobną. Po świętach podpytam o walkę z karczownikiem, ech!
Zdobyta na własnych ogrodach przez lata Przy ogrodzie w szczerych polach mam te wszystkie żyjątka u siebie.
Czy ta jabłoneczka co ja wyjęłaś z ziemi miała choć kawalątek korzonka jeszcze czy już nic, a nic? Bo jeśli miała to posadź w kompoście w donicy, przytnij na kilkanaście cm nad sczepieniem i jest szansa, że się ukorzeni od nowa, a koronę jej poprowadzisz z czasem wg własnego upodobania. Ja tak zrobiła i się udało. Moja miała dosłownie pojedynczy korzonek długości ok 10 cm. Warto dać szansę jeśli jest nadzieja.
Jest granulat dedykowany ściśle karczownikom. Działa bo u siebie stosowałam. Nie pamiętam nazwy, ale ze dwa lata temu pokazywałam na wątku jakoś między wiosną, a latem chyba. Ja nie potrafię wyszukać, ale może Ty umiesz. Niektóre osoby potrafią wyszukiwać dane z dokładnością strony i posta. Nie mam pojęcia jak to robią, ale potrafią czyli się da.
Miałam "przygodę" z karczownikiem na początku urządzania obecnego ogrodu. Dobrał mi się do młodej śliwy wiśniowej. Biedaczka zaczęła marnieć, nawet chciałam ją wywalić ale czasu mi zabrakło. O dziwo odbiła i jest teraz całkiem sporym drzewem - rośnie przy szopce, może kojarzysz? Karczownik chyba sam się wyniósł bo więcej szkód mi nie narobił. Może ten twój też sam się wyniesie? Tego tobie życzę.
W moim lasku samosiew przylaszczek jest i nawet zauważyłam wczoraj już dwie siewki mają po jednym kwiatku, a Twoja sadzonka wypuszcza jakieś pędy kosmate i to mogą być pędy kwiatowe
Dopytam o granulat. Dzielnie walczyłaś o jabłoneczkę. Moja to spore drzewko już, na razie podsypałam ziemią i podwiązałam, ale to chyba kiepska prewencja.
Zbyt mało wiem o żyjątkach, zwykle brałam na przeczekanie, ale i straty były jak dotąd o wiele mniejsze.
Mam na przychodne kota sąsiadów, jak pokazały się te pierwsze nory u mnie, pokazałam mu je.
He he, opacznie zrozumiał i przyniósł mi pod werandę:
Miał poczucie winy, bo chował się pod auto i patrzył wzrokiem winowajcy.
Tak mi żal tych samiczek. Tak myślę i dobrze i źle jak tyle zwierząt jest w ogrodzie.
Zdjęcie drastyczne, usunę.
Kojarzę, kojarzę śliwę wiśniową, wspominałaś kiedyś o kłopocie. Niechby się wyniósł karczownik, też sobie tego życzę. Pogodę mam wspaniałą, tylko mokro, jak u Was?
Moje ciemierniki. Pierwsze ciekawe odmiany kupowałam kilkanaście lat temu. Podobnie jak Sylwia niewiele przy nich robię poza wycinaniem porażonych liści wiosną. Nie podsypuję im też wapnia, ale radzą sobie znakomicie. Piegusek z lewej to jeden z moich pierwszych ciemierników. Tego z prawej o pełnych kwiatach słabo kojarzę. Zrobiłam fotkę, ale nie wiem gdzie rośnie
Kolejny z lewej to wspaniały ciemiernik, który obficie się sieje, co najważniejsze siewki zachowują cechy rośliny matecznej. Spory łan już mam. Z prawej, chyba kupowałam go jako odmianowego?
Cudowne czarne niemal kwiaty. Sieje się, ale nie wszystkie siewki mają tak wybarwione kwiaty.
Wiadomo, paluchy na zdjęciach, ale łatwiej fotografować niż z patyczkami.
Kolejne, ten z prawej nie sieje się zupełnie, a szkoda.
Z kolei ten z lewej to mój pierwszy pełnych kwiatach. Pamiętam jakie były emocje! Zabawna sadzonka, bo w połowie o pojedynczych kwiatach. Dzieliłyśmy go z koleżanką, u niej się chyba nie przyjął, u mnie wykazuje witalność, powiedzmy średnią. Możliwe, że ma zbyt sucho.
A z prawej to siewka o kwiatach z kryzką. Wypatrzyłam ja już w zeszłym roku. Nie wydała nasion.
W tym roku postanowiłam pozapylać towarzystwo własnoręcznie. Kryzka została 'zapylona' pierwszym z brzegu, widziałam dzisiaj metodę w GW.