piękna i bestia super
masz rację, że jak człowiek wpadnie w taki ogród, to na tabliczki nie patrzy. Powodzi Ci się na tych wakacjach, powodzi Oby jak najdłużej!
Owoce były z tego drzewa, a co to za palma dokładnie nie wiem, bo nie poszukałam tabliczki z podpisem:
Kolor, na jaki pomalowano murek, to kolor tutejszej ziemi oraz różowego piaskowca, z jakiego budowano w tym rejonie od stuleci. Można go zobaczyć wszędzie, począwszy od obory sąsiadów a skończywszy na katedrach cesarskich w Wormacji i Trewirze. Być może dlatego, ktoś ten kolor kiedyś wybrał. Ale niewykluczone tez, że farba była akurat w promocji
Malowanie muru z którego odpada tynk nie ma sensu. W kolejnym roku i tak odpadłyby kolejne kawałki tynku, i czy odpadną z nową farbą, czy tylko ze starą to już nie ma większego znaczenia. Najpierw trzeba by murek odnowić. Lubię naszego Pana Wynajmującego, to uroczy człowiek, ale bywa przesadnie oszczędny. W zeszłym roku zwolnił ekipę, która remontowała taras, bo wymienili więcej płytek niż on zaznaczył, a wymieli bo chcieli zrobić porządnie i wymienić wszystkie, które i tak by odpadły. Nie zamierzam robić czegoś, co powinien zrobić właściciel. Poza tym mur otacza tarasy wszystkich domów w szeregu i stanowi całość, pomalowanie jednej części na inny kolor wprowadziłoby chaos, czyli to co mamy w zabudowie w Polsce, i czego bardzo nie lubię. O wiele lepiej wygląda, kiedy cały mur jest w jednym kolorze, choćby nienajpiękniejszym, niż gdyby każda część była w innym.
Bardzo ciekawy ten ogród botaniczny. Ja też bym nie zapamiętała wszystkich nazw nieznanych mi roślin.
Szkoda trochę, że nie można liczyć na kontynuację Twojej pracy przez kolejnych wynajmujących - może tam się po Tobie pojawią Polacy "rodem" z Ogrodowiska
Ale jeśli tylko część roślin da się zabrać aby nie marniały (i w końcu to Twoja praca i pieniądze) to zabieraj oczywiście. Będą takim fajnym łącznikiem między dawnym ogrodem a tym, który stworzysz już tu w kraju.
Nawet tych nazw nie sprawdzałam w większości przypadków. To piekne rośliny ale i tak ich nie zastosuję w Polsce, bo są z innej strefy klimatycznej i normalnie rosną sobie w Chile albo w Australii albo w Afryce Południowej. Zrobiłam za to mnóstwo zdjęć. Może założę wątek w Ogrodach świata, jak wrócę do domu?
Bardzo mi się tam podobało, zwłaszcza że byłam sama (co a luksus).
A co do ogródka, to mnie już jakoś mniej szkoda. Było mi smutno jakiś czas temu. Gdyby ten ogródek był mój, to wyglądałoby tam całkiem inaczej, więc właściwie nie wiem czy chciałabym go zachować w tej postaci. To taki zielony kompromis tam rośnie . Ciekawa jestem jak będzie wyglądał zimą. Może jeszcze zbudujemy karmnik - mamy mnóstwo ptaków w ogródku.
Po nas to się raczej pojawią Amerykanie prosto z Kalifornii albo innego ciepłego stanu. Nie wiem dlaczego, ale wszyscy Amerykanie w Ramstein i okolicach, a jest ich tu bardzo wielu, robią wrażenie, jakby pochodzili wyłącznie z ciepłych stanów a zima to dla nich jedno wielkie zaskoczenie. Ubrani w szorty przemykają w padającym śniegu do swoich Jeepów.
Jeszcze do piątku chyba Ale jutro ma być zachmurzenie, więc nie idziemy na plażę, będziemy zwiedzać. A od soboty, cóż, nie będzie pięknych plaż, za to będzie solidny niemiecki szybki Internet. Co za ulga
Ufff, wróciliśmy. Jak tu zimno ! Wyciągnęłam z szafy najcieplejszy sweter.
Do ogródka ledwie zajrzałam, zobaczyłam jesień. Trawa odrosła, taka potargana i jeszcze niezdeptana. Zrobiło się nieoczekiwanie kolorowo, zupełnie nie pamiętam tego z zeszłego roku.
Nagle widać, że obok nich rosną hortensje, całe lato pochowane - w tym roku niezakwitły po ostatniej zimie, a teraz nagle je widać.
Rozchodniki całe żółto-różowe:
Cały dzień na zmianę słońce i nagłe ulewne deszcze z wichurą, pogoda zmieniała się co 15 minut, ale wieczór mamy pogodny, spokojny, ze słońcem świecącym przez chmury, zupełnie jakby wcale dziś nie wiało: