Aga - powiało słodkim i orzechowym w moim przypadku Ale za to Najmłodsza jada lody w kolorze smerfa (napewno wiecie jakie to są, różnie się nazywają w zależności od lodziarni i właśnie mi przyszło do głowy, że muszą zapytać potomstwo jak nazywają się w Niemczech, bo nie wiem), a to jest kolor laserowy po prostu. Aż trudno uwierzyć, że w ogóle są jadalne (ja do końca nie wierzę, ale Najmłodsza przeżyła ich spożycie już wielokrotnie). W każdym razie mocne kolory kojarzą się z wiosną, choć może niekoniecznie niebieski najbardziej.
Weroniko - mnie też już zawsze walczyki będą się kojarzyć z tym opisem Spojrzałam na nie "innym okiem", albo może raczej "innym uchem". A jeszcze co do skojarzeń: u mojego sąsiada w ogródku leży piłka, duża i niebieska, taka do ćwiczeń. Leży już całą zimę. I zawsze jak na nią popatrzę, to myślę sobie "hmm, niebieski akcent". Nie moge myślec lazurowy, bo ona jest raczej w kolorze ultramaryny.
Tak, winnic to i mnie będzie szkoda. Ciągną się wzdłuż Renu i Modzeli, niektóre na bardzo stromych stokach. Nie za bardzo mogę pić wino (szkoda, szkoda, ale co zrobić..?), ale sam widok jest super. I te wszystkie degustacje urządzane jesienią w klimatycznych wnętrzach, i przepiękne miasteczka w dolinach, całe jak z pocztówki, i zamki co kawałek... Niemcy jako kraj nie kojarzą się w Polsce turystycznie, a to błąd.
No przecież mieszkam na wsi. Za tarasem ma miedzę a za miedzą pole obsiane oziminą. Na miedzy sosenka rośnie, a pod sosenka mamy ognisko. I całe góry desek do spalenia, których nasz landlord się bardzo chętnie pozbywa.
W Holandii nigdzie nie można? Nawet na własnej wiejskiej posesji? (bo, że w mieście nie można to jest zrozumiałe) I tu pytanie za sto punktów: a czy właściwie w Holandii jest jakaś wieś? I jak wygląda?
Ewa,
Jak ja Ci zazdroszczę tej wiosny. U mnie nic...to znaczy tamten tydzień był cudny, ciepły, wiosenny, aż się chciało fruwać nad ziemią. A od wczoraj znów śnieg, zima, plucha. Pociesza mnie jedynie to, że do wiosny bliżej niż dalej i koniec końców...w końcu przyjdzie! Tylko niech to będzie JUŻ. Tak mi brakuje słońca i ciągle dłuższych dni....
Nigdzie! Na wlasnej posesji ewentualnie, ale wyłacznie w takich koszach specjalnych metalowych. No jakby ktoś zobaczył, że deski na czyimś polu palisz to ja nie wiem! jakiś oddział specjalny by na Ciebie wysłali chyba!
a wieś jest jak najbardziej. Tylko rzecz jasna wygląda inaczej niż w Polsce. Już się kiedyś odgrażałam, ze fotki przedogródków gospodarzy zrobię i pokażę. zazwyczaj to są labirynty z bukszpanu, bo to roślina , która rzadko jest stosowana przez miastowych, bo niemodna. Taka babcina. a gospodarze wiadomo, ludzie konserwatywni i lubią jak najbardziej. Do tego różne inne topiary z iglaków, potem hortensje. To najczęściej. a gospodarstwa są bez wyjątku specjalistyczne. Albo świnie, albo krowy, albo kurczaki, a nie wszystkiego po trochu. I tylko czasem po zapachu w przypadku świń można się zorientowac, ze tu jakaś hodowla ma miejsce, bo poza tym wzorowy porządek i ład. to mnie w Polsce najbardziej boli zawsze, że wieś to musi być syf, bałagan, stare wanny na podwórku i kupa gnoju. Że im to nie przeszkadza zawsze nadziwic się nie mogę!
Gosiu, w ogródku jest wiosna ale dzisiaj tak zimno, że się nie chce nawet tam wyjść. Znowu szaro....
Mnie też brakuje. Podobno zazwyczaj zimą jest w tym rejonie 160 godzin słonecznych a tej zimy było tylko 70. To wiadomość z niemieckiego radio. Godzin co prawda nie liczyłam ale i bez liczenia widać, że ciągle jest ponuro.
Agata - no a u nas oddziałów nie przysyłają. Ale to nie jest czyjeś pole tylko naszego Pana Wynajmującego, więc ognisko jest tak jakby u siebie i z jego błogosławieństwem. Fajna sprawa. A te kosze metalowe też praktykują.
A tutaj bukszpan na wsi nie jest szczególnie popularny.
Ja lubię taką naszą polską wieś, właśnie tę "rozdrobnioną". Nie lubię na niej psów latających luzem.
wieś to musi być syf, bałagan, stare wanny na podwórku i kupa gnoju.
Nie musi, nie musi, i coraz częściej nie jest. Wszystko się zmienia powolutku. Tylko częściej widzimy to niedobre niż to dobre. Na polskich wsiach też bywają fajne ogródki. Sa gminy, gdzie wprowadzono kary za bałagan w obejściu. Mnie osobiście z tej zagranicznej perspektywy bardziej razi u nas taki, jak to nazwać?... bałagan przy drodze? Ale to już nie a propos wsi, tylko w ogóle. Na każdym słupie ogłoszenie, na każdym rogu billbord, wszystko poobklejane. Tego nie lubię, a zwłaszcza pod W-wą bardzo to widac. Kiedyś tego nie zauważałam, teraz razi.