Poczytałam co napisałyście
Bieżnia u nas nie była pomysłem na chudnięcie, a raczej na: nieprzybycie na wadze poza sezonem, ruch w zimie niezależny od pogody i warunków na zewnatrz, poprawę ogólnej kondycji. I tu się sprawdziła

Gdyby coś kilogramów ubyło, byłby to dodatkowy bonus, a kręgosłup pewnie by się ucieszył
Diet stosować nie zamierzam - próbowałam kilka razy w życiu, max trzeciego dnia czuję się zniewolona ograniczeniami i je zwalczam natychmiast
Nie czuję jakiegoś wielkiego smutku z powodu braku utraty wagi, ważę ile ważę, mam swoje zawirowania zdrowotne, hormonalne też, cudów się nie spodziewam
Haniu - absolutnie żadnych ćwiczeń, ja tego organicznie nie znoszę
Gosia - ja się nie wstydzę przyznać do tego, że ćwiczeń nie lubię, nie lubiłam i nie polubię

WF-u całą szkołę nie znosiłam, szczęśliwie od pewnego momentu miałam możliwość wybrania basenu
I tak teraz jestem z siebie mega dumna, że bieżnia nie służy za wieszak na kurtki