Nie mam. Jedyna trawa, która u mnie łapała rdzę, to był śmiałek darniowy.
A w tym roku od wiosny pryskałam tymi Mazanowymi miksturami (co prawda od czerwca już nie tak systematycznie z powodu deszczowej aury) i nawet on czysty jak łza.
Edit: Dzieci się namnożyły przez pączkowanie? Ostatnio na stanie była dwójka.
Dlaczego ja nie mam takich sąsiadów? Moi swoim dzieciom nie pozwalają nawet zdjąć skarpetki, a po dotknięciu trawy każą myć ręce.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Dziś w nocy spać nie mogłam i zajrzałam na O. ...Patrzę a tu taki fajny projekt ...z ciekawości wlaxlam na inspirki i kolejna godzinę nie spałam.
Brawo za wykonanie...bardzo mi się podoba
____________________
beata - Dla odmiany czas na zmiany... ..."Świadomość, że wszystko co robię, mogłabym robić lepiej wcale mi nie przeszkadza..."
No tak. Systematyczne opryski - to wiele wyjaśnia. Z tego co widzę u siebie, to u mnie z systematycznością kiepsko. Może w przyszłym roku, jak rewolucji będzie mniej, to się poprawię.
. Pozostała dwójka na gościnnych występach. Dzieciaki stęsknione za sobą po wyjazdach.
Sąsiadowych dzieci z jednej strony żal, a z drugiej - rodziców podziwiam: ja swoich nie mogę nauczyć, żeby buty przy wejściu do domu zdejmowały
(zresztą, co się dzieciom dziwić, skoro ja sama nie zdejmuję)