Jest lubiana i nade wszystko bardzo praktyczna. A uroku nie można jej odmówić. Z solidnością już teraz różnie bywa. Ale moich szafek kuchennych z Ikei (niemieckiej ale o dziwo produkowanych w Olsztynie za komuny) pozbywam się dopiero teraz po 30 latach. Na razie do lamusa.
Poppy, wypowiedź bardzo ciekawa i taka optymistyczna!
Ale obserwując ogrody wiejskie na Wyspach (definicja ogrody wiejskie "ogrody w okolicy wiejskiej czynnej rolniczo") jestem zachwycona. Żywopłoty wzorowe, trawnik jest trawnikiem, donice i skrzynki kwiatowe stoją, ławeczka jak trzeba, jakieś pnącze na domu lub parkanie, drzewa liściaste nie są wrogiem. To nie są ogrody arystokracji i wyższej klasy średniej. Tylko rolników.
Wrocławską zielenią to i ja się zachwycałam z perspektywy Warszawy I to nawet nie parkami w centrum, tylko w jakiejś peryferyjnej mieszkalnej dzielnicy - krzaki rosły w każdym zakątku ulicy. Wymieszane, poprzerastane, byle jak przycięte - ale było ich dużo i dawały urok bujności.
Ale i Warszawa, jak słyszałam, bywa podziwiana za zieleń publiczną (raczej ilość niż jakość). Przypisuję to komunistycznemu planowaniu: bloki luźno porozrzucane po osiedlu, ulice z szerokimi pasami zieleni. Nie oszczędzano na przestrzeni publicznej.
Historycznie miasta budowano jednak bardziej zwarte, co miało swoje wady i zalety.
A teraz buduje się osiedla zamknięte - ani zieleni nie ma, ani przestrzeni wspólnej:/.
I po takim Ursynowie (to ta dzielnica z Alternatywy 4) spaceruje się dużo przyjemniej niż po Kabatach czy Wilanowie.
Średnia krajowa to 3.200 euro brutto. W zależności od tego, ile płacisz podatku zostaje Ci ok. 2200 euro na życie. Kobiety przeważnie pracują tu na pół etatu lub jako Aushilfskraft i zarabiają o wiele mniej.
Bardzo dużo zależy od regionu, w którym mieszkasz. Jeśli dom z ogrodem już dużo kosztuje, kredyt ciąży na karku, bo im bliżej np. Kolonii, tym wyższe ceny, to na meblach zaczynasz oszczędzać.
W Monachium te 10 tys. to rzeczywiście nic nadzwyczajnego, tam są inne ceny i zarobki, ale tu, gdzie mieszkam, już tak. Na mojej ulicy żaden sąsiad nie robił kuchni w studio kuchennym, tylko albo w Ikei albo w sieciówce, np. Porta. Średnio na kuchnie wydaje się ok. 3-5 tys.
Piszę o osobach, które nie biorą na wszystko kredytu, tylko płacą w gotowce. Wiadomo, że nawet kuchnie możesz kupić na kredyt.
Nie chcesz wiedzić, ile tu zarabia ogrodnik.
Czasy złotej generacji, czyli generacji 60+ już się skończyły.
Fajna ta dyskusja u Ciebie Asia się wywiązała
Aż zaraz pobiegłam do Gabrysi owe schodki omszone zobaczyć I... wsiąkłam tam na długo te cuda oglądając
I przyznam, że zdecydowanie mocniej serce mi bije na widok takich "omszonych" klimatów. Nawet kiedyś zdarzyło mi się w samym środku zimy zachwycić moimi (wcale nie angielskimi) omszonymi murkami - można zerknąć
Dużo fajnych rzeczy zostało powiedzianych tutaj i na temat ogrodów, i mebli, i domów, i mieszkań I pokolenia 30-latków i nieco starszych 50+
Wrocławska zieleń też na mnie zrobiła olbrzymie wrażenie. Jeśli teraz ktoś mnie pyta o Wrocław odpowiadam bez chwili namysłu: tętniąca życiem Starówka z multikulti i wszechobecna zieleń wszędzie gdzie tylko się da
I tak, Warszawa także robiła olbrzymie wrażenie na obcokrajowcach. Właśnie za zieleń i swobodną, nieściśniętą zabudowę. Było to 10-15 lat temu. Teraz przerażająco wszystko się zmienia. Na warszawskich osiedlach wszelakie skwerki, placyki byle ciut większe, zabudowywane są jak tylko się da. Nikt nie przejmuje się, że w ten sposób wyrastają domy okna w okna, a zieleni co raz mniej...
Powiem szczerze, że na początku, te 10-15 lat temu nawet mi się podobało jak wzięto się za porządkowanie zieleni miejskiej - podkasano drzewa, krzaki, wprowadzono "prześwit" w chaszczach, stawiano ławki etc. Potem zaczęto wszystko ogradzać płotkami mniejszymi lub większymi. I to był pierwszy sygnał, że ludzka ingerencja w miejską przyrodę zaczyna zbyt nadto wkraczać.
Kilka dni temu czytałam artykuł, że w Europie ptaków jest co raz mniej. Przodują w tym Niemcy, gdzie populacja ptaków spadła o 90%. Nie powiem, pierwsza moja myśl to było wspomnienie wątku bawarskiej Kasi, jak to musiała zaprzestać dokarmiania ptaków, bo sąsiadom hałasowały i przeszkadzały
Jednak w Warszawie przez ostatnie 20 lat faktycznie drobnych ptaków jest co raz mniej. Wróblowate to egzotyk, a i gołębie mozna zobaczyć tylko sporadycznie. Teraz jedynie królują gawrony i wszędobylskie sroki...
Zeszłoroczna masowa warszawska wycinka jest mocno zauważalna w mieście. Ten pogrom przysłużył się jedynie deweloperom. Teraz płacz, bo smog, bo nie ma czym oddychać.
____________________
Kto szuka ten znajduje, kto pyta ten dostaje:-)