Wczoraj zadołowałam moje pierwsze w życiu donice

Nadal podtrzymuję, że to głupiego robota - wybaczcie dziewczyny dołujące

- po co kupować coś, czego od razu nie ma gdzie posadzić?

Na szczęście to tylko kilka trawek, ale...
Posadziłam ostatnie zalegające rośliny dla których miałam miejsce. Głównym zajęciem od kilku dni jest zbieranie liści lecących z okolicznych dębów. Przekaszałam je kosiarką i ładowałam w róg działki gdzie będzie typowo kwaśna rabata, panowie dziś ładnie przysypali mi spycharką tą górkę liści czekającym kompostem.
Dziś Panowie wreszcie układają kostkę pod wiatę - nie bardzo mieli ochotę przyjeżdżać do tak małego kawałka i czekaliśmy na końcu kolejki. Ale są!