Nie można być za bardzo grzecznym bo to strasznie nudne .
Co do powojników to warto mieć ale przekonałam się, że mi trudno zaakceptować te odmiany, które tnie się słabo. Wkurzają mnie te brązowe, suche kłęby, nie wiem co ciąć a co zostawić, łamią się i plączą. Teraz będę kupować te do silnego cięcia (przede wszystkim viticella i bylinowe).
wczoraj i przedwczoraj tak bylo. dzis nawet znosnie, tylko co z tego jak w pracy musze
dzis mi przywoza moje zeszlo czwartkowo kupione drzewa. planuje zabawic sie w sadzarke weekendowo, zebralo sie sporo rzeczy do posadzenia. kilka mam tez do przesadzenia. a potem zamierzam odpoczywac. w tym calym sadzeniu najbardziej irytujace jest przewozenie roslinek z jednego kata ogrodu w drugi (bo oczywista mezaty umiescil by jemu pasowalo) a potem sciaganie tej czarnej szmaty, wciaganie klipsow mocujacych i przekladanie kostek brukowych, bo akurat musza byc zawsze gdzie chce sadzic. makabra. samo sadzenie to juz minuta osiem, najprzyjemniejsza czesc. aaa i jeszcze wyrywanie sobie taczki, bo w mezowej jesienia kolo wysiadlo i oczywiscie nie ma kto nowego kupic i zalozyc, no zabiera mi moja, ech zycie