A teraz relacja z pobytu.
Pogoda przepiękna. Na działkę dotarłam dopiero w sobotę przed południem. Najpilniejszą sprawą było posadzenie malin, odętki i mikołajka, które przywiezione od mamy czekały od poniedziałku zabezpieczone przed słońcem i wyschnięciem, ale niestety nie przed ślimakami. Ślimaki upodobały sobie szczególnie mikołajka, szczęście, że to maluchy były takie półcentymetrowe, bo chyba nie byłoby co sadzić.
Przygotowywałam miejsca pod sadzenie i pieliłam do popołudnia czekając na męża, żeby pomógł odsunąć ciężką betonową pokrywę ze studni. Dopiero potem sadziłam i ledwo zdążyłam przed zmrokiem.
Niestety zdjęć żadnych nie ma, bo dzieci rozładowały telefon prawie do zera. Nadrobię na weekendzie majowym.