Witaj, zapraszam serdecznie. Chcąc poznać koleżankę skoczyłam do wątku i się zachwyciłam. W przeciągu kilku lat zagospodarowałaś kawał areału i to jak pięknie.
Moje dosadzanie, to taka jedna dziesiąta twoich nasadzeń. Ale sporo roślinek mamy podobnych, widać że lubimy podobne klimaty ogrodowe. Będę Cię odwiedzać.
Gosia sama jestem zaskoczona, że miscanty tak sobie poradziły świetnie. Jeżówki i rudbekie bardziej mi mdleją niż hortensje nawet, żal na nie patrzeć, jeszcze języczki mdleją podobnie jak one, reszta jakoś się trzyma, choć dalie ledwie zipią teraz, bo też omdlałe.
Gosiu musiałam powtórzyć te fotki są cudowne. Szczerze to nie lubię tej marchewki, ale u ciebie efekt nie samoloty. Żeby ona się tak nie rozsiewał sama bym ją posadziła miedzi jeżówki.
Chyba zacznę taka łąkę sądzić między drzewami. Chce coś zrobić i mam duży zawrót głowy jak zacząć i co posiać czy posadzić.wszysyko mi się podoba.
Aniu
Szkoda tylko, że to taki mały kawałeczek. Ale pracuję nad resztą.
Elu no właśnie z marchewką ten problem, że się sieje niemożliwie. Tam też z samosiewu wyrosła. I jeszcze po przekwitnięciu i zawiązaniu nasion żółknie. Tyle, że przez ponad dwa miesiące jest atrakcyjna. Szkoda, że nie ma innej rośliny na zastępstwo, bo siewki marchwi ciężko się wyrywa (ma palowy korzeń). Ciekawa jestem jak w przyszłym roku będzie wyglądało to miejsce.
Na łąkę są dwie metody.
1. Siew na przygotowanym areale mieszanki kwiatów łąkowych, co u mnie niemożliwe, bo ani takiego areału nie jestem w stanie przygotować, ani dopilnować, żeby momentalnie chwastami i trawami nie zarósł.
2. Sadzić w niewielkich rozrzuconych kępkach i to staram się u siebie wprowadzać. Tylko zaobserwowałam, że nie mogą te kępki być zbyt małe, bo je trawy zaduszą. Ja jeszcze koszę wokół tych kępek w okolicach maja, bo inaczej trawy wybijają w kłosy i są tak wysokie, że się pokładają, a moich kwiatków nie widać.
U Sylwii wyszła ładna łączka z siewu na miejscu pod przyszłą szklarnię. Tak więc próbuj, bo przecież jeszcze dużo zależy od gleby. Możesz w ramach eksperymentu obie metody u siebie zastosować i wtedy sama zobaczysz, która ci bardziej odpowiada.
Dzięki Gosiu za odpowiedz. To już nie chce tej marchwi bo u sąsiadów na łące jest i cała biała łąka od kwiatów
Jak czytałam, to łączki powinno się zakładać w sierpniu jak chwasty są mniej ekspansywne. Tak sobie myślę, jutro pojadę zbudłuje parę metrów kwadratowych i zasieje gorczycy która dobrze robi na glebę.
Trochę się zgapilam mogłam posiać w sierpniu, ale znowu te upały i susza. U nas w nocy trochę pokropiło.
Jeżeli chodzi o werbene czy ty posialas i nie wzeszła co tam się u ciebie dzieje że nie masz tyle ile byś chciała.
Ja w zeszłym roku tyle usunęłam sieje się jak dzika.
A może ty siewki traktujesz jako chwast usuwasz? One z ziemi wyrastają non stop nawet w październiku jak mrozów nie ma.
Jeżeli masz chociaż kilka kwitnących to nie usuwaj ich na zimę. Nasiona opadną na ziemie i wiosna, latem wykiełkują.
Elu w naszej ciężkiej glinie werbena patagońska mniej się sieje. Ja mam od kilku sezonów a sieje mi się dosłownie pojedynczo. Do łanów daleko. Za to Hasta naszą ziemię lubi.
Elu, żeby to było takie proste z tą łąką. Właśnie szykuję teren pod rabatę hortensjową. Sucho tak, że łopatę ciężko wbić, a co dopiero korzenie chwastów z tych brył wydłubać. Ja przekopuję kawałek, potem polewam przekopane wodą i dopiero za parę godzin biorę się za wyciąganie korzeni. Wolno to idzie, ale akurat teraz mam czas. A jak poleje i glina będzie mokra, to na przygotowanie ziemi nie ma szans, tak wszystko się oblepia.
U mnie teraz pada taki rzadki deszczyk, że chyba przez tydzień musiałby tak padać, żeby nawilżyć porządnie ziemię. Nie narzekam, bo dobre i to.
Co do werbeny potwierdzam obserwacje Sylwii. Werbena patagońska zostaje u mnie zawsze na zimę i na wiosnę z miesiąc później niż w innych ogrodach pojawiają się pojedyncze siewki. O łanach można zapomnieć, ale i tak cieszę się, że jest. A werbena hastata w tym roku zaskoczyła mnie ilością siewek. Będę je przesadzać, żeby miały więcej miejsca.
Sylwia a wydawałoby się, że podobne wymagania powinny mieć.
Gosia, kciuki trzymam za ciężką pracę w glinie
Pociesz się, że przy panujących suszach lepiej mieć glinę niż piaski - ja przynajmniej tak się pocieszam