Było chłodno, a co gorsza deszczowo, więc wiele nie zrobiłam. Uprzątnęłam suche, większość kosą spalinową, zgrabiłam, a potem jeszcze jeden dzień wykorzystałam na przycięcie róż i hortensji bukietowych. Akurat przed tym ostatnim atakiem zimy.
Ostatni weekend był piękny i trochę poplewiłam. Z brzegu, bo mokro bardzo.
Halinko rośnie dalej. Nic nie podziałałam. Nie było kiedy. Porządki wiosenne były pilniejsze, bo rośliny ruszyły.
Temat jeszcze wróci - już pewnie jesienią.
Ula z wysokości nie ma potrzeby, on ma tam miejsce, co najwyżej inne drzewa w pobliżu go ograniczają z jednej strony i dlatego taki rozbudowany w jednym kierunku.
Ja też lubię drzewa i na pewno pozwolę mu rosnąć w górę ile będzie chciał.
Teraz muszę nadrobić zaległości. Chronologicznie:
W sobotę pierwszego kwietnia byliśmy w Bieszczadach na szlaku do jeziorek Duszatyńskich. Było trochę deszczowo i po drodze parę przeszkód do pokonania.
Kwiatki:
żywiec gruczołowaty
Lepiężnik
Kaczeńce
I samo jeziorko.
Potem były oczywiście święta. W poniedziałek przy pięknej pogodzie zaliczyliśmy spacer po pięknym lesie 10 km od Rzeszowa. Wróciliśmy zmęczeni, ubłoceni, ale szczęśliwi.
Szkoda, że nie można przekazać na forum ptasich treli. Cudne.