Ale tu jest ładnie bajorko pięknie wygląda, ten krajobraz i to co wokół bardzo urokliwe miejsce aż by się chciało przysiąść na tej łączce nad bajorkiem
Bardzo urokliwe, choć pogoda wtedy nie dopisywała.
Pięknie wtedy było. Zachwyciłam się.
Alu już wstawione, choć tak piękne nie są.
Ewo - ja uwielbiam taką dziką przyrodę. Dobrze, że mamy jeszcze gdzie chodzić i jeździć, żeby podziwiać takie widoki.
Aniu obie wycieczki były świetne, choć ta leśna w o wiele lepszych warunkach pogodowych. Tylko raz baliśmy się, że nas konkretnie zleje, ale jakoś przeszło bokiem.
Tak wiosna z każdym dniem coraz zieleńsza. A słoneczko jak w końcu nas zaszczyciło, to nawet zdążyłam się troszkę przypiec przy różnych pracach ogrodowych.
Madzia dzięki, cały czas kombinuję jak ułatwić sobie pielęgnację. Chciałabym tak jak ty - szast, prast i gotowe, a u mnie te zmiany wolniutko idą.
Asia polecam, jak dla mnie są lepsze od tulipanów, zwłaszcza na mokrą ciężką glinę. Żółknące liście po kwitnieniu też są mniej uciążliwe.
Basiu okolicę bardzo lubię, a przez pobliski wąwóz ze strumykiem, jest tak trochę dziko. Bajorko w lecie wysycha. Mam plan posadzić wokół trochę odpornych roślin, tak bez przygotowywania gleby, to znaczy bez oczyszczania jej z chwastów. Na razie będę próbować z irysami syberyjskimi, tojeścią kropkowaną i odętką wirginijską. A co z tego wyjdzie to się okaże. Dobrze już mieć własne sadzonki.
Jednak w środę przyszła dostawa zamówionych roślinek i w piątek pojechałam sadzić. W zasadzie całe zamówienie było pod przetacznikowca Cupid, którego widziałam w Wojsławicach. Wilczomlecze zwalam na Magleskę - to u niej były takie piękne. Jarzmianki na Dagę - u niej tak pięknie kwitły. Penstemony na Sylwię - to u niej mi się spodobały, a te mają być w innym kolorze.
Bardzo jestem ciekawa tej metody sadzenia bez przygotowania ziemi. Książka którą czytasz wpadła mi jakiś czas temu w oko, ale zostawiłam sobie ewentualny zakup na jesienne wieczory. Napisz proszę co o niej sądzisz.
Gosia irysy bez oczyszczania ziemi z chwastów radzą sobie świetnie, ale tojeść kropkowana już słabiej, z odętką powinno się udać u mnie w chwaście na rabacie rośnie i sobie radzi jakoś. Świetnie sobie w chwaście radzą liliowce, łubiny, całkiem nieźle astry jesienne, barwinek i floksy szydlaste.
Ela spokojnie, wiem jak to jest. To ja się odezwałam u ciebie, żebyś wiedziała, że zaglądam. Trudno za każdym razem coś pisać.
Zuza do szczegółów jeszcze nie doszłam. Książka po angielsku, a ja się go nie uczyłam i tłumaczę sobie po kawałku przy użyciu tłumacza google. Na razie było o historii regionu, co go zachwyciło i skłoniło do zakupu akurat tego domu, jak otoczenie do niego przemawiało, że pasuje tam jedynie naturalistyczny ogród z zapożyczonym tłem lasu. Wspomniał, że na początku eksperymentalnie posadził rośliny, żeby przekonać się czy dadzą radę tak bez przekopywania i przygotowywania gleby, bo nie chciał uaktywniać banku nasion żyjących w glebie. Teraz czytam o tym jak powstawała wizja ogrodu z układem ścieżek i elementów trwałych takich jak placyk, oczko, kamienne rzeźby.
Co będzie dalej sama jestem ciekawa.
Daga kupiłam jarzmiankę Fokker Red i Fokker White. Mam jeszcze jakieś dwie, chyba Roma, ale kupione w tamtym roku już przekwitnięte, więc się nimi nie nacieszyłam.
Aga na to całą zimę czekałyśmy.
Sylwia te rośliny co wymieniłam, to mam już swoje nadmiary i mogę je poświęcić w razie czego. Liliowce też wiem, że dadzą radę, ale jeszcze nie mam ich na tyle. Tojeść u mnie dość dobrze rośnie - może to kwestia wilgoci w glebie. Jeszcze za jakiś czas dodam boltonii astrowatej i wiązówki Venusta. Barwinek mam na skarpie, a floksy szydlaste nie mają szans, nawet na rabacie zarastają trawą, łubiny u mnie jednak zanikają - to kwestia ciężkiej gliny i ślimaków.
Może lektura jeszcze mnie czymś natchnie, wiązówka Venusta się w Federal Twist sprawdziła.