Obiecałam Danusi, że zdam relację z wykonania odwodnienia. Emocje związane z nim już opadły, więc voila

Zaczynamy oczywiście od dokładnego przemyślenia, którędy je poprowadzić w ogrodzie, przemierzenia całości i obliczenia potrzebnych ilości: rury drenażowej, geowłókniny, żwiru do zasypania.
Zdecydowaliśmy o poprowadzeniu jednej nitki drenażu, od brzegu działki, następnie równolegle do ogrodzenia, na granicy rabaty na obwodzie trawnika a częścią użytkową ogrodu (warzywno-jagodnikową), potem łukiem pod całą kwaśną i na koniec wzdłuż bocznej części ogrodzenia do nieczynnej studni z przodu domu.
Wykop zrobiliśmy na szerokość 40 cm





zanim przyjechała koparka, co 5-10m wyznaczone zostały punkty kontrolne, wypoziomowane, aby już w czasie wybierania ziemi zachować odpowiedni spadek w dnie wykopu.



Dno wykopu zostało bardzo dokładnie wyrównane, przyjęliśmy spadek 1% - na długości 50m było to więc 50cm - na początku wykop miał 80cm głębokości (40cm na drenaż, 40cm na glebę uprawną, aby spokojnie nad drenażem sadzić byliny i małe krzewy), na koniec - 130cm.

Po wyrównaniu dna wykopu, sprawdzeniu poziomów i spadków, na dnie została ułożona geowłóknina - tam, gdzie było w miarę płytko, brzegi włókniny przytrzymaliśmy kamieniami




ale dalej trzeba już było do brzegów wykopu mocować ją gwoździami i plastikowymi haczykami.



Na dnie ułożona została rura drenarska - pomimo geowłókniny na brzegach wykopu, sama rura też była owinięta włókniną.

Po ułożeniu rury, została ona obsypana żwirem (żwir płukany, frakcja 8-16mm) - miało być dokładnie 40x40 (szer 40cm, wysokość 40 cm), ale 10t żwiru wystarczyło tylko na ok 35 cm.







Po rozsypaniu całego żwiru i wyrównaniu jego powierzchni, pozostało przykryć go geowłókniną - była dość szeroka 2m, założyliśmy ja na zakładkę - będzie podwójny drenaż od góry
Na koniec wykop został zasypany - i już! 4 dni ciężkiej pracy, a potem kilka dni wywożenia gliny pozostałej po wykopach. Ale jest, rzutem na taśmę, skończyliśmy dzień przed deszczami. Uff...

Ja robilam podobnie, ale zwir dalam na zewnatrz geowłókniny. Na razie sie sprawdza

Elu super! Bardzo się cieszę, że udało się wszystko zgodnie z planem, choć pracy było nie mało.

Już nie mogę doczekać się planowania

Elu, podziwiam Was za ogrom pracy, którą wkładacie w realizację ogrodu.

Toszka napisał(a)

Swoje kwaśne stanowisko szykowałam łącznie 3 lata. Starannie, bez pośpiechu. Rabata wyniesiona, bo u mnie ciężka, tłusta gleba. Podłożem była ziemia liściowa (sypałam liście na rabacie i tam się kompostowały już bezpośrednio), dużo igliwia, kora, siarka, obornik koński i trochę podłoża do borówek (ale raczej jako "zaczyn" kwaśnej flory i fauny) oraz kwaśny piasek.
Obecnie warstwa ściółki ma jakieś 40-50cm. Jednak była wyższa i po pierwszym roku "siadła" ponad o 50%.
W każdym bądź razie rabata żyje już własnym życiem ze stabilnym kwaśnym ph. Co roku ściółkuję wrzosy i inne kwasoluby igliwiem, liśćmi i małym dodatkiem kory.

Wrzosy wolą raczej sucho (po ukorzenieniu się), bez stagnującej wody, dużo słońca.

Toszko
zastanawia mnie czy jak ściółkujesz liśćmi, igliwiem i korą tak jak piszesz 40-50 cm to czy nie przysypujesz "serca" roślinom? Wiesz o co mi chodzi - tak jakby były za głęboko posadzone

Elu wykonaliście kawał dobrej roboty. Szacun

Te 40-50 cm to raczej chodzi o warstwę ziemi/ściółki stworzonej dla roślin nad warstwą gliny przed posadzeniem roślin.

Ewo, Renii, ja ze starej szkoły i wiem, że bez pracy nie ma kołaczy
Poganiam robotę, bo już mi spieszno do sadzenia i upiększania!