No dobra, żeby nie było... Pozaglądałam do innych, pozazdrościłam i też postanowiłam sekator odkurzyć. Rzuciłam się na wszystko co mam, czyli przycięłam wszytkie berberysy (całe sześć sztuk w tym jeden na 99% był zdechły zanim zaczęłam go strzyc), kilka posadzonych jesienią pęcherznic i moje miskanty giganty. Berberysom wycięłam przy ziemi jedną najgrubszą gałąź (wydedukowałam, że najgrubsza musi być najstarsza) pozostałe trochę skróciłam bo mi w okna pukały. Technikę opracowałam po lekturze wątku Hani od gruszek na wierzbie. Pęcherznice skosiłam jak leci na wysokości 30-40 cm od ziemi coby się rozkrzewiły trochę. Gdzieś kiedyś czytałam, że tak trzeba (mam nadzieję, że nie pomyliłam roślin

). Wykonałam również cięcie odmładzające moim dwóm wierzbom hakuro. Zdjęć nie robiłam, wyglądają tak żałośnie, że się wstydzę. Ciachnęłam też lawendy (te akurat bez strachu bo nie pierwszy raz). Poza tym zauważyłam, że moje czosnki mają już jakieś 10-15 cm wzrostu, kocimiętka i szałwie puszczają nowe listki a złocień jest u mnie zimozieloną rośliną. Chwaściory rosną jak gooopie. To by było na tyle. A nie, sorry mam jeszcze krokusy. Kwitną u mają się dobrze. Wyłażą wszędzie i nigdzie ale na pewno nie tam gdzie bym chciała (spadek po porzednich właścicielach).
Mogę się jeszcze pochwalić, że jakiś czas temu wydarłam prawie z paszczy śmieciarki takie o to cudo. Jak się ociepli będę czyścić i malować.