o-ho-ho, ilu gości a mnie nie ma

Dorzucę i ja swoje dwa gorszę w temacie eMskim ..Mój z gatunku Kasiowego- po tym jak załatwił mi wywrotkę ziemi uznał, ze cały wysiłek to chyba z jego strony już jest załatwiony

Niestety nie lubi, nie ma czasu, jest po zawale ( w młodym wieku), więc i nie naciskam zbytnio, żeby nie było, że chłopa zaorałam na amen. Sama ze względu na chorobę kręgosłupa, dużo nie daję rady, no bo boli mnie jak cholera po kilku mocniejszych wkopaniach i nic nie poradzę. Więc..
langsam, langsam może kiedyś skończę, hehe.
Jeszcze w ramach dowcipu powiem, jak to dwa dni po tej wywrotce ziemi ( którą widać na zdjęciach u mnie, na bogato 25 ton zarośnięte metrowym chwastem) mąż powrócił z wyjazdu i pyta ze szczerym zdumieniem: To jeszcze żeś tego nie rozwiozła??
No myślałam, ze go żywcem zakopę albo inne morderstwo popełnię. Na jego szczęście, łopata nie doleciała
Toszko coś w tym jest, w tej metodzie na gości..Mój też tak ma, jak goście chwalili moją lampę nad stołem , do której nie był przekonany na początku,to i fanem jej od tamtej pory jest pierwszym obecnie

Chyba zrobię jednak tę na przodzie domu, co?