Zerknę przy okazji, chociaż u mnie korzeniasty jest przy żwirowej ścieżce, za którą nie przepadają
![](/images/emoticons/icon_wink.gif)
Ale fakt, pod bodziszkami zawsze jest ich sporo, dobrze trzymają wilgoć.
Maczki kalifornijskie zachowują się podobnie do maków - jak już się zadomowią, nie opuszczą ogrodu, ale trzeba je jakoś zaintrodukować. Raz już próbowałam z tymi różowymi, słabe były - może jeden się uchował, potem znikł. Ale już białe - z jednej kępy kiedyś tam wysianej, co roku wracają
![](/images/emoticons/icon_smile.gif)
Trzeba próbować, rzucać gdzieniegdzie celowo, gdzie indziej od niechcenia. Pod żwirem sieją się fantastycznie, ścieżka mi się zawęża pod koniec sezonu, nawet teraz z 60 cm mam ze 20 na przejście - za sprawą maczków właśnie
![](/images/emoticons/icon_smile.gif)
Też mi szkoda, jak nasiona idą na zmarnowanie, ale co robić. Zupełnie mi się nie udała naparstnica o łososiowym odcieniu - dwa razy siałam i nic. Następnym razem spróbuję na ścieżce
Ostatnio udało mi się za to ukorzenić szałwię Amistad, którą uważałam za bardzo trudną do ukorzenienia, ale znalazłam na nią patent - więc teraz tylko kwestia przechowania do wiosny...