Ostatnie wakacje spędziliśmy w samochodzie, 2 tygodnie, Czechy, Węgry, Słowenia, najdłużej po Włoszech i powrót z noclegami w Austrii, Niemczech i Jeleniej Górze, plus Bolesławiec i okolice. Było bosko. W dzień trasa max. parę godzin, zwiedzanko, nocleg, następnego dnia to samo, we Włoszech po 2-3 dni w jednej okolicy i dalej, dalej. No i to było rok temu... przed pandemią...Tyle że w hotelach.
W kamperze możnaby się zatrzymać bardziej na dziko, podejrzewam?
Póki co zakup mi nie grozi bo wypstrykana jestem z pieniędzy niestety, ale staram się odkładać. Jak inflacja nie zeżre to może za parę lat?
Iwonko nasionka zebrane i wysuszone, oczywiście wyślę. Plus może kawałek moich bambusów, jak przetrwają zimę? Cholera wie powinnam im dać cały sezon na rośnięcie a nie dwa tygodnie...
Pomysł z kamperem mi chodził po głowie, ale pewnie najszybciej kupimy jakiegoś przerobionego VW beczkę i tyle?
Byle do wiosny!