Nie zniechęcaj się, chyba większość z nas ma czasami „wszystkiego dość”, to zrozumiałe. Daj sobie wtedy trochę czasu tylko dla siebie, zrob coś przyjemnego i nie myśl o tych liściach. Przez jakiś czas oczywiście, nie już na zawsze .
Dębiszcza piękne, gdyby nie one, Twój ogród byłby inny. Sama piszesz, że nie wyobrażasz sobie bez nich ogrodu.
Prawda? Niektóre dziewczyny już darń zrywają pod nowe rabaty, a tu człowiek wciąż przy grabieniu, porządkowaniu, wyrywaniu młodych dąbków...
O, zatoki przykra sprawa. Pogoda teraz taka - jak mawia moja mama - zdradliwa .
Ja z liśćmi radzę sobie głownie ładując je do worów . Już w tym sezonie zapelnilismy ponad 50, tyle samo jesienią, kolejne tyle zapewne przed nami. A i tak na już wyczyszczonych rabatach pozostała część liści brzozowych...
Kiedy dla mnie przyjemność to praca w ogrodzie . I co teraz? No nic, dzisiaj wyszłam tylko na spacer czując jak bardzo mi sie nic nie chce, a potem ni stąd ni z owąd okazało sie, ze przegrabiłam doły psiego autorstwa i wypieliłam zwirową ścieżkę . Może to znak, ze mi przechodzi zniechęcenie? Obaczym.
Judith, jak dobrze czytać, że innym też się nie zawsze chce Ja tak miałam na początku marca. Zastanawiałam się, czy w ogóle posprzątam w tym roku rabaty po zimie, czy też z tym bałaganem wejdę w maj. Naprawdę trudno zrozumieć, co znaczą duże drzewa, jeśli nie miało się takowych w ogrodzie. Wyobraźnia nie podpowiada, że to oznacza dobre 100 worków liści.
Taka to pora roku, że chce się już ciekawych akcji ze strony natury, a to wszystko jeszcze długo nie będzie tak zielone jak lubimy. Frustrujące to, taka prawda.
Judith kochana jak ja Cię dobrze rozumiem. Ty masz liście a ja mam wykopy i błoto i .......Lepiej nie mówić.Uwierz mi że wolałabym liście.I też mam chyba przesilenie wiosenne.Wiec nie jesteś sama. I pamiętaj że w sobotę zmieniamy czas i będzie więcej słońca
Judith ja właśnie siadłam po prawie 2h zrywaniu darni i mam dość, a jutro wzięłam urlop żeby dalej robić rozumiem Twoje znięchęcenie, robisz i robisz i wydaje się, że końca nie widać. Powoli do przodu, byleby się nie zajechać. Może to faktycznie kryzys przesilenia.
Z tęsknotą przeglądam zdjęcia z lata i dzięki temu przypomniałam sobie, że jedna z rabat - pusta teraz i dość przygnębiająca mimo krokusów), latem zachwyca
Powiem Ci, że mnie denerwują takie rabaty (u mnie ofkors) i dlatego utykam wszędzie zimozielone albo krzewy, których nie się nie tnie nisko. Pamiętam jak w zeszłą wiosnę do szału doprowadzała mnie mała środkowa - była taka pusta! Dodatkowo, byłam po wizycie u Kwarteta - u niej pełne rabaty (mimo dość wczesnej wiosny) a u mnie pustka. Poprzesadzałam, podosadzałam i w tym roku jest znaaacznie lepiej .
Ale wiem, że są dziewczyny, które lubią takie puste rabaty wiosną, bo właśnie cieszy je jak się potem wypełniają .
Mnie nie tyle denerwują, co kłują w oczy i czasem lekutko przygnębiają .
Iglaki mi tu żadne nie pasują - lubię tę zwiewność, która objawia się latem.
Niemniej jednak - o tej porze roku trudno wyobrazić sobie, że może tu być buszowato . W tym roku - mam nadzieję - rozrosną się dwa dodatkowe derenie za hortensjami i busz będzie nieco bardziej buszowaty .
Judith, ogród jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki ja za sugestią Danusi gdzieś tu na forum dosadzam zimozielone, bo właśnie jesienią i wiosną golizna całkowita, a busz latem.