Mrokasiu, na ostatniej fotce krwawnik, ale jest w całej wielkiej kępie, jakieś 100 kwiatostanów pewnie, żółty chyba zacznę siłą rzeczy lubić.

Ja mam klonowe borderline, raz tańczę, raz umieram razem z nimi. Na razie myślę "koniec, żadnego nowego". Kryzys światowy jest i postępuje, cieszę się tymi które (jeszcze) mam. Trudno, zajrzę do ogrodu Jana, Magleski, Eweliny, odwiedzę Ryki. Nie można mieć wszystkiego
Pokazuję Pixie, temu jeszcze wszystko pasuje
Wiaan, nie mam doświadczeń czosnkowych, to mój pierwszy z nimi sezon, Purple Sensation kwitły jakieś dwa tygodnie. Chciałoby się dłużej, wiadomo. Teraz królują Purple Rain i Gladiatory, też nie daję im więcej. Krzysztofy dopiero w pąkach. Wczoraj ujrzałam u Andy czosnki Atropurpureum (chyba), rany, jakie cudo razem z naparstnicami. Są na liście jesiennej, także Nectaroscordum tripedale i też nie wiem, czy u Andy na rabacie go nie wytropiłam. Czosnki są absolutnie zachwycające

Ale lawenda też niczego sobie
Aga, też jestem optymistką. Busz na rabacie wymaga jakichś trzech lat, jak pisze Danusia. Ale ja mam sprytny sposób na "już"

po prostu nie zdążyłam zdjąć darni, posadziłam trzcinniki szorstkowłose i kilka krzewów, nie można powiedzieć, że buszu nie mam.

Trzymam kciuki za Twoje postępy. W tej kwestii zaczynam od rabat najmniej zarośniętych, powoli się wkręcam i potem najbardziej zarośnięte miejsca oblatuję z rozpędu.
Zuza, ja wciąż mylę kukliki z orlikami, a nawet Wiklasię wczoraj przechrzciłam na Mrokasię. Też jestem ciekawa zdjęcia Twoich tarczników.
Gertrude próbuje rozkwitnąć

a tylko mi się spieszy