Magara napisał(a)

Pocieszam się, że jeszcze tylko ze dwa rzuty sosów pomidorowych, a potem buraczki z papryką i kiszenie kapusty - ale tu już upałów chyba nie będzie

Dobre pocieszenie.
U mnie do odhaczenia zostało przetwórstwo pomidorów i śliwek.
Em mnie ostatnio wkręcił w kiszenie cukinii. Eksperymentalny słoiczek okazał się być na tyle zjadliwy, że skusiłam się na zrobienie kolejnych.

Upały na tyle zalazły mi za skórę, że zaczęłam tęsknić za zimą. Nie zniechęcają mnie nawet argumenty ema, że podczas puszczania dymka na zewnątrz zacinało wtedy deszczem i zrywało kaptury z głowy.

Też będę miała jeszcze śliwki, buraczki, dziś ostatnie pomidory ogarnę w słoiki ale to wieczorem, bo za gorąco. To co zostanie na krzakach, będą do zjedzenia na bieżąco Cukini nie kisiłam, w sumie ona taka z ogórkowatych trochę jest, całkiem ciekawe to może być?

No i doczytałam na co przerobiłaś owe 10 kg szczęścia brzoskwiniowego. Ja z tych co nie robią żadnych przetworów.

Joku napisał(a)

No i doczytałam na co przerobiłaś owe 10 kg szczęścia brzoskwiniowego. Ja z tych co nie robią żadnych przetworów.

Ja też .

Haniu - u mnie w tym roku niedobory cukinii Źle posadziłam, zasłonięta przez drzewka owocowe i fasolkę tyczną - za mało słońca Ale może to i dobrze, bo problem odpadł co z nadmiarami zrobić
Basia - w zeszłym roku robiłam cukiniowo-ogórkowe sałatki, z octem, jak coś to odszukam przepis
Jola-Joku, Judith - szczęście brzoskwiniowe mam od kilku lat dzięki naszemu lokalnemu potentatowi, hobbyście Cena podobna do marketowych ale wiem, że owoce świeżo zebrane Robię kompoty, a z obrywów-resztek - dżem Brzoskwinie zamknięte w słoikach najbardziej mi w zimie przypominają słońce Dużo cukru daję Własne przetwory są fajne, chociaż czasem trzeba nawyklinać W ostatecznym rozrachunku widzę jednak same plusy

Masz jakiś sposób na pasteryzację, tak żeby nie otwierały się słoiki? Mnie to zraziło.

Gruszka_na_wierzbie napisał(a)

Upały na tyle zalazły mi za skórę, że zaczęłam tęsknić za zimą.

O nie, nie, nie, ja sie nie zgadzam. Wiosna i lato stanowczo byly za krotkie, do tego zimne i deszczowe. Nie jestem jeszcze psychicznie gotowa do jesieni a co dopiero do zimy Chociaz bociany juz odlecialy, na szczescie mam jeszcze zurawie

Ja przetworów nie robię żadnych. Za leniwa jestem .

Ja większość zostawiam mężatemu do ogarnięcia, on to lubi

mrokasia napisał(a)

Ja przetworów nie robię żadnych. Za leniwa jestem .

ja robie ale nie w tym roku, musimy pozjadac zapasy