U nas było jeszcze lepiej.
Pandemia nam wypadła w trakcie budowy. Początek był telefoniczny i mailowy. Udało mi się przylecieć kiedy był stan surowy i wtedy zamknęli granice i zaczęła się kwarantanna.
Dyskusje przez telefon były ale w zasadzie ograniczały się do pokazywania mu co wybrałam.
Mam to wielkie szczęście, że podobają nam się dokładnie te same rzeczy.
Kiedyś podejrzewałam, ze odpowiada „dobrze” bo mnie nie słucha i wszystko mu jedno.
Zaczęłam robić testy i pokazywać mu kilka opcji do wyboru.
Zawsze wybierał tę, za która już zapłaciłam….
Bardzo to ułatwia życie.
Do oszlifowania mam słupy konstrukcyjne na pietrze domu.
Szlifowanie mi kompletnie nie idzie bo po pięciu minutach ze szlifierką, zaczynają mi drętwieć ręce..
W ogóle mam chwilowo ochotę tylko i wyłącznie na prace ogrodowe.
Dom leży odłogiem pomimo tego, ze coś tam jeszcze zostało do zrobienia, takie drobne rzeczy jak listewki tu i ówdzie.
Te słupy, zamowienie regalu na kółkach do jednej sypialni.
Drobne rzeczy raczej.
Dzielna jesteś
To trochę taki los kobiet gdy partnerzy razem budują dom. U mnie ciut inaczej. Ja zaganiam do roboty majego eM, a potem pracuję razem z nim jak równy z równym.
W zależności od zagęszczenia cebulek. Kilka ziarenek- tak jakbyś nawoziła trawnik. Najlepiej to robić przed deszczem, kiedy zetniesz pęd kwiatowy.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
U mnie lista by się nie sprawdziła i tak po pewnym czasie bym o niej zapomniała taka trochę roztrzepana jestem, no i moje plany ogrodowe często się zmieniają
To zazdroszczę. U mnie ciągle jest dyskusja i przepychanie prawie we wszystkich kwestiach dekoracyjnych. Kolor ścian, wybór mebli, płytek. Musimy iść na kompromis. Chciał się wtrącać też do ogrodu, ale tutaj stanęłam okoniem.
Taki nietypowy facet mi się trafił.
Co do listy prac ogrodowych mam tak jak Hania. Wychodzę za próg i praca sama się znajduje.
Pamiętacie mój piękny, zapożyczony krajobraz??? Prawie 10letnie sosny, fakt samosiejki, ale takie śliczne i malownicze...
Wszystkie te sosny, widoczne w centralnej części zdjęć, zostały wczoraj i przedwczoraj wycięte...
Płakać mi się chce. I tyle mogę. To była i jest łąka, właściciel bierze za nią kasę z UE.
Łąka za kasę nie może być lasem. A mi sosenek żal, oj głupia ja
Uuuuu, smutno . Ale tak to jest z zapożyczonym krajobrazem - zawsze może się zmienić na niekorzyść. Ciesz się, że zamiast tych sosenek nie wyrosną Ci domy...