Plan ogrodowy na dziś - prawie wykonany
W 100 procentach w temacie braku obiadu, braku treningu na bieżni i piciu kawy w locie

Oraz cięcia róż - tu mi trochę zeszło bo ręka drży
Wysprzątane wstępnie mam 4 rabaty - jest nieźle
Zrobiłabym więcej, gdybym nie przetraciła czasu na gapienie się na żurawie, które dziś takie miłosne harce wyprawiały, że żal było nie podglądać amorów
Poza żurawiami sporo czasu mi zajęło zastanowienie się czy Małżonka udusić czy się z nim rozwieść

Jak tylko skończyłam sprzątanie rabat pod drzewami postanowił ciąć tam suchelce sosen... Eh...
Sprzątałam dwa razy... Małżonek żyje, śpi. Może do rana mi wściekłość przejdzie. Albo nie
Jutro planuję ciąg dalszy porządków

Terminarz rozpisany mam do poniedziałku
Opieram się na doświadczeniach z lat ubiegłych - w temacie czasu, który muszę każdej rabacie poświęcić
O dziwo - nie jestem zmęczona po dniu dzisiejszym. Ciut odczuwam dotlenienie

Trochę szok. Rok temu po takim pierwszym intensywnym, parogodzinnym ruchu w ogrodzie - umierałam. Czyżby bieżnia była skuteczna??? Mam formę?